Lennan obudził się w
momencie, gdy słońce znajdowało się już wysoko na niebie. Ten fakt wcale go nie
zdziwił, bo ostatnimi czasy chłopak spędzał w łóżku praktycznie całe dnie.
Jedyne, co zmuszało go do ruszenia się z miejsca, to świadomość, że powinien
pomagać matce.
Rozciągnął się leniwie
i poczuł, jak coś przeskoczyło mu w plecach. Nie miał ochoty jeszcze wstawać,
ale w końcu powoli opuścił nogi na podłogę. Nienawidził dni, tak samo jak i
nocy. Noce były jednak o tyle lepsze, że całe można było przespać, nie martwiąc
się o nic.
Gdyby Lennan miał
przyjaciół, pewnie by go wyśmiali. Ostatnio jednak izolował się od ludzi. Jego
znajomi wiele razy próbowali wyciągnąć go z domu, zawsze bezskutecznie.
Ostatnio podejmowali podobne starania coraz rzadziej. Lennan wiedział, że
kompletnie go nie rozumieją. W końcu zachowywał się, jakby cierpiał na
depresję, a kto to widział, żeby mężczyzna tak rozpaczał.
Nie mógł jednak nic
poradzić na swoje uczucia. Miał złamane serce, choć do tej pory sądził, że
takie rzeczy przytrafiają się kobietom. Teraz każda myśl i każdy, nawet
najmniejszy ruch przypominały mu o bólu, który nosił w sobie. Wiedział, że
matka chciałaby mu jakoś pomóc, tak samo jak i brat, ale nic nie mogli zdziałać,
nie byli w stanie sprawić, by serce zapomniało, że kiedyś biło szybciej na widok
kogoś szczególnego.
Lavena była miłością
jego życia. Poczuł to, gdy ujrzał ją po raz pierwszy. Ile czasu zbierał się na
odwagę, by do niej podejść. Była taka piękna, idealna. Lennan nigdy nie miał
problemów z nieśmiałością i zawsze potrafił poprowadzić rozmowę, ale nie w tym
przypadku. Kiedy tylko spoglądał w gołębie oczy Laveny, w głowie czuł kompletną
pustkę, a ręce drżały mu tak mocno, że musiał przyciskać je do boków, by to
ukryć.
Pamiętał jedno z
pierwszych spotkań, gdy Lavena posłała mu spojrzenie spod rzęs. Odnosił
wrażenie, że dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaki wpływ na
niego wywiera. Może dostrzegła, że Lennan przyglądał się jej uważnie od wielu
tygodni, a może to po prostu zasługa jakiejś wrodzonej intuicji. W każdym
razie, kiedy stanął przed dziewczyną, nie sprawiała wrażenia zaskoczonej.
Uśmiechnęła się tylko lekko, uwodzicielsko, a jego serce momentalnie
przyspieszyło. Potem Lavena przerzuciła miedziane włosy przez ramię z takim
wdziękiem, jakiego nie miała żadna inna kobieta.
Długo szukał
odpowiednich słów, ale i tak to, co powiedział sprawiło, że poczuł się
zażenowany. Miał wrażenie, że zachował się jak głupiec, że ostentacyjnie
stracił szansę u tej dziewczyny, ale ona jedynie uśmiechnęła się uroczo i
udawała, że nie dostrzega targającego jego ciałem podenerwowania.
Dużo czasu minęło, nim
w końcu nauczył się dobierać przy niej odpowiednie słowa, opanowywać
podenerwowanie i traktować ją jak inne dziewczyny. Ale dla niego nigdy nie była
taka jak inne. Zawsze zajmowała pewne ważne miejsce w jego świadomości, w jego
sercu. Odnosił wrażenie, że jest częścią jego duszy, jego istnienia. Nie
sądził, że dane mu będzie spotkać kogoś takiego, do tej pory szukał kandydatki
na żonę bez żadnych uczuć, traktując wszystkie kobiety jak zwykłe piękne panny,
które niewiele więcej mogą mu zaoferować. W taki sposób zawierano małżeństwa w Mór. Ale istniały wyjątki i Lennan miał
nadzieję, że jego związek z Laveną również będzie czymś niezwykłym.
Zakochał się i było mu
z tym uczuciem cudownie. Lavena wydawała się nieśmiała, ale tak naprawdę miała
dużo pewności siebie i bez skrępowania siadała mu na kolanach, tuliła twarz w
jego ramieniu i pozwalała na to, by był jej bezpieczeństwem, jej ostoją. Każda
chwila, jaką razem dzielili, wydawała mu się istnym cudem. Zastanawiał się
czasem, czym sobie zasłużył na takie szczęście.
Może
właśnie nie zasłużyłem wcale, pomyślał z przekąsem
i podszedł do szafy, by wyciągnąć jakieś ubranie. Może właśnie w tym tkwił problem i dlatego teraz mam złamane serce.
Może nigdy nie powinna mnie była spotkać choćby namiastka tej radości.
Nie chciał myśleć o
Lavenie, nie teraz, nie, kiedy minęło tyle czasu. Każdy kolejny dzień sprawiał
mu ból i przypominał o samotności i stracie, ale Lennan nie chciał dalej funkcjonować
w ten sposób. Miał nadzieję, że kiedyś zdoła zapomnieć. Nie wierzył, że
ponownie się zakocha, bo jego serce chyba już na zawsze miało należeć do
Laveny. Chciał oczywiście znaleźć jakąś żonę, miłą i w miarę ładną dziewczynę,
ale sądził, że nie połączy ich nic poza przyjacielskimi stosunkami. Jego serce
miało na zawsze pozostać zamknięte, niedostępne. Jego serce już dawno wybrało,
choć niestety tak bardzo nieszczęśliwie.
Kiedy wciągnął przez
głowę koszulę i założył spodnie, a potem zasznurował wysokie buty, zszedł po
schodach do średniej wielkości izby. Pod drodze musiał schylić głowę, bo sufit
był nisko zawieszony, a Lennanowi natura nie pożałowała wzrostu. W powietrzu
unosił się zapach ziół.
Dostrzegł swoją matkę
nalewającą wrzącą wodę do małych naczyń. Jak zawsze robiła swoim dzieciom
herbatę, a później pewnie miała zamiar zabrać się za przygotowywanie obiadu.
Lennan podziwiał matkę za jej siłę. Ojciec umarł tak dawno, że ani on, ani
Aidan go nie pamiętali. Kobieta zatrudniła się więc jako szwaczka, aż w końcu
otworzyła własne stoisko z sukniami. Miała talent do szycia ubrań, dlatego nie
mogli poskarżyć się na brak pieniędzy. Nie byli jednak najbogatszymi
mieszkańcami Mór, raczej utrzymywali
się gdzieś pośrodku, pomiędzy biedotą a zamożnymi ludźmi. Lennan lubił swój
średniej wielkości dom, pogodny uśmiech matki i nie sądził, by większe izby i
służba uczynili życie lepszym. Mieli wszystko, czego było im trzeba. Chłopak
czasem pomagał w warsztacie kowala albo znajdywał inne dorywcze prace. Zdarzało
się także, że robił na zamówienie meble, gdy ktoś tego potrzebował. Matka
zawsze powtarzała, że ma talent i w przyszłości będzie cieszącym się uznaniem
cieślą.
– Dobrze spałeś? –
zapytała z łagodnym uśmiechem.
Nie wiedział, co miałby
jej odpowiedzieć. Carry była uosobieniem pozytywnych uczuć, troski i ciepła.
Zawsze zajmowała się swoim dziećmi, martwiła się ich problemami i chciała im
pomagać, jak tylko potrafiła. W domu Lennan odnalazł zrozumienie, które było
obce jego znajomym w ich własnych domach. W Mór
poszczególnych członków rodziny dzielił pewien chłodny dystans. Ale nie w domu
Lennana, nie w miejscu, gdzie najważniejsza była miłość.
Matka doskonale
wiedziała, że chłopak nie spał dobrze. Mimo tego spędził w łóżku wiele godzin,
oczekując kolejnych snów, by tylko oderwać się od rzeczywistości, choć na
chwilę wymazać przykre wspomnienia. Jego serce cierpiało jednak nawet podczas
wypraw do krainy sennych marzeń. Nawet wtedy czuło, że coś brutalnie mu
odebrano.
– Tak – odpowiedział,
choć było to kłamstwo.
Usiadła na drewnianej
ławie tuż obok niego. Zrobił ją na jej urodziny, bo od dawna skarżyła się, że
poprzednia nie nadaje się już do użytku. Ta była solidna, starannie wykonana i
miała piękne wykończenia. Lennan poczuł, że kobieta otacza go ramieniem. Przez
chwilę miał wrażenie, że znów jest małym chłopcem, który może się po prostu
rozpłakać i czekać, aż matka do niego podbiegnie. Dawniej jej uścisk był
lekarstwem na wszystkie zamartwienia. Kiedy Lennan stał się mężczyzną, wszystko
przestało być takie proste.
– Kochanie… Chciałabym
ci jakoś pomóc…
– Wiem i dziękuję. To
wiele dla mnie znaczy, matko.
Uśmiechnęła się do
niego po raz kolejny, a on spróbował odpowiedzieć tym samym. Wiedział, że
sprawia ból swojej rodzicielce, że razem dzielą cierpienie, bo ta, która go
urodziła, nadal jest z nim połączona nierozerwalną więzią. Czuła jego radość,
ale także wszelkie smutki. Nie chciał, by troska o niego ją wyniszczała, ale
ból w sercu nie ustępował i nic nie wskazywało na to, by to miało się zmienić w
najbliższej przyszłości.
Upił łyk herbaty, którą
przygotowała matka. Wrzątek parzył mu podniebienie tak, że prawie nie czuł
smaku ziół, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Ostatnio wszystkie jego ruchy
były mechaniczne, jakby nienaturalne.
Po chwili rozległ się
tupot bosych stóp na schodach i w izbie pojawił się dziesięcioletni chłopiec,
Aidan. Wyglądał dokładnie jak jego brat – ciemniejsza karnacja, oczy w kolorze
gorzkiej czekolady i czarne włosy z nieco przydługą grzywką. Teraz panowała
moda na strzyżenie się na krótko, ale Lennan nigdy nie próbował dostosowywać
się do tłumu. A tymczasem Aidan traktował swojego brata jako wzór do
naśladowania, dlatego też nie pozwalał obciąć sobie włosów. Właściwie chłopiec
wyglądał dokładnie tak jak Lennan osiem lat wcześniej. No może z tym wyjątkiem,
że włosy tego starszego były jedynie lekko pofalowane, podczas gdy kosmyki
Aidana zwijały się w drobne loczki.
– Aidan, tyle razy cię
prosiłam, żebyś zakładał buty. Przeziębisz się… – westchnęła matka, patrząc na
bose stopy chłopca na kamiennej podłodze.
– Ale mamo – jęknął
Aidan. – Jestem już prawie mężczyzną i nie boje się zimna.
– Kochanie, wiem, że
jesteś dzielny i prawie dorosły, ale jednak wolałabym, żebyś się mnie słuchał –
powiedziała z pobłażaniem. Aidan, prawie mężczyzna, wpakował się jej na kolana.
Chłopiec cieszył się
każdym dniem, w jego oczach błyszczał entuzjazm na myśl o wszystkich na pozór
zwyczajnych czynnościach. Był ciekawy świata, zafascynowany otaczającą go
rzeczywistością. Właściwie w tym także przypominał Lennana. Chłopak w wieku
dziesięciu lat często wychodził z domu na wiele godzin i z radością odkrywał
kolejne nieznane miejsca w Mór. W
takich chwilach matka zawsze się martwiła, że jej synkowi coś się stanie.
– Lennan, Lennan,
pójdziemy dziś nad jezioro? – zapytał malec z entuzjazmem.
Jezioro było ulubionym
miejscem Aidana. Może dlatego, że chłopiec bardzo lubił pływać, a może również
z tego powodu, że kiedyś Lennan opowiedział mu legendę o skarbie, który został
ukryty gdzieś na dnie. Oczy świeciły mu się za każdym razem, gdy słuchał
opowieści o podróżnikach, którzy napotykali na swojej drodze złoto i szlachetne
klejnoty.
Lennan nie miał ochoty na
spacery. Właściwie nie miał ochoty na nic. Wiedział, że jego brat nie jest
niczemu winny, że to nie on sprawił, że ktoś złamał chłopakowi serce. Aidan
zawsze miał w sobie wiele miłości, choć przy swoim bracie udawał dojrzałego. Za
wszelką cenę chciał mu zaimponować, traktował go niemal jak Boga, niedościgniony
ideał.
W tamtej chwili Lennan
miał ochotę jedynie na rychły powrót do łóżka. Ewentualnie mógłby się
dowiedzieć, czy matka nie potrzebuje pomocy na stoisku albo czy ktoś nie złożył
zamówienia na meble. Wtedy przynajmniej zająłby się pracą i oderwał myśli od
Laveny. Znów przed oczami pojawiła mu się jej blada twarz, smukłe ciało i
gołębie spojrzenie. Niemal widział, jak odgarnia miedziane włosy i lekko się
uśmiecha. Ból w sercu nasilił się, a ręce zbyt gwałtownie opuściły naczynie z
herbatą. Trochę aromatycznego płynu rozlało się po stole, a matka od razu
poderwała się z miejsca i zaczęła wycierać powoli namakające deski.
– Zobaczymy, Aidan.
Jestem trochę zmęczony…
– Ostatnio ciągle
jesteś zmęczony! – w głosie chłopca słychać było żal i rozczarowanie.
Lennan doskonale zdawał
sobie sprawę, że jego brat ma rację. Ileż to razy w ciągu ostatnich tygodni
tłumaczył się zmęczeniem? Oczy Aidana błyszczały z każdym razem, gdy pomyślał o
perspektywie wyjścia gdzieś ze starszym bratem, ale blask ten znikał błyskawicznie,
gdy po raz kolejny chłopiec spotykał się z odmową. Lennan nie chciał ranić młodszego
brata, bo choć ten udawał obojętnego, tak naprawdę w środku był bardzo
nieszczęśliwy za każdym razem, gdy musiał udać się nad jezioro samotnie.
To nie tak, że Lennan
zamierzał po prostu spędzić całe życie w łóżku. Ale jeziora nie lubił. Przede
wszystkim dlatego, że panowała nad nim cisza. Jedynie czasem słychać było
cykanie świerszczy w trawach albo plusk wody uderzającej o brzeg. No i pisk
Aidana. Mimo wszystko było zbyt spokojnie, nie tak jak na Margadh – targu w ruchliwej części Mór. Tam zawsze coś się działo, każdy gdzieś się spieszył i nie
było czasu na myślenie. Lennan nie lubił myśleć, bo jedyne, co ostatnio
zaprzątało jego umysł to strata Laveny.
Spojrzał na matkę.
Dostrzegł w jej oczach troskę, ale także coś jeszcze. Współczucie do małego
chłopca, który jak zwykle starał się udawać obojętnego i dojrzałego. Lennan widział,
że jego brat z trudem powstrzymuje łzy. Jezioro było dla niego bardzo ważne,
chciał tam spędzać chwilę z Lennanem, swoim niedoścignionym bohaterem.
– Wiesz co, Aidan?
Pójdziemy. Ale mam jeden warunek. W tej chwili zmykaj na górę i załóż buty,
żeby matka się nie denerwowała.
Chłopiec pisnął z
entuzjazmem, który zdecydowanie nie przystoi prawie mężczyźnie i od razu wbiegł
po schodach, by jak najszybciej okryć stopy. Lennan patrzył na brata z cieniem
uśmiechu, który ledwie można było dostrzec na jego twarzy. Potem skierował
wzrok na matkę. Zobaczył, że ona również się uśmiecha. Może w jej sercu
pojawiła się nadzieja na powrót do normalności.
Jezioro wyglądało jak
zawsze. Nic się nie zmieniło. Wysokie trawy nadal uginały się pod wpływem szumu
wiatru, a woda wydawała z siebie ciche pluśnięcia, gdy Aidan miotał się na jej
powierzchni, starając się dostrzec cokolwiek na dnie.
– Lennan, Lennan, choć
popływać ze mną!
Chłopak spojrzał na
młodszego brata z nieznacznym uśmiechem. Do tej pory siedział na brzegu i tylko
obserwował zmagania Aidana ze spokojnym, rozleniwionym żywiołem. Wpatrywał się
w słońce, podpierając głowę ręką i rozmyślając o wszystkim tym, o czym
najchętniej by zapomniał. Jednocześnie starał się cieszyć każdą chwilą, pięknem
popołudnia. Niespecjalnie mu to jednak wychodziło.
W końcu uświadomił
sobie, że może rzeczywiście powinien posłuchać brata. Skoro natrętne myśli
męczyły go w każdej sytuacji, mógł chociaż sprawić malcowi przyjemność i popływać
wraz z nim. Ściągnął koszulę i rzucił ją na trawę, słysząc pisk radości
wydobywający się z ust chłopca. Czuł, jak promienie słońca łagodnie muskają
opalone, umięśnione ciało. W końcu ruszył w stronę wody i powoli się w niej
zanurzył.
Aidan był zachwycony.
Podskakiwał w wodzie i co chwilę chciał coś pokazywać Lennanowi. Chłopak nie
nadążał za kolejnymi pomysłami brata. Raz mieli się ścigać, potem sprawdzać,
kto wytrzyma dłużej pod wodą, aż nagle okazało się, że bawią się w piratów. W
małym ciele drzemał nieposkromiony entuzjazm.
Lennan uśmiechnął się
lekko, patrząc na otaczający go świat. Znajdował się całkiem niedaleko od
granicy z Ádh. Część jeziora należała
właśnie do drugiej strony rzeczywistości. Tak samo jak kawałek lasu i wszystkie
widniejące w oddali domy. Aidan często wypytywał o życie w sąsiedniej krainie.
Lennan nie rozumiał tego zainteresowania. Przecież wszystko tam było dokładnym
lustrzanym odbiciem Mór. Ludzie mieli
taką samą modę, obyczaje i wiedli dokładnie takie samo życie. Nie było powodu do
zachwytu czy rozmyślań. Lennan nawet nie próbował poznać nikogo z tamtejszych.
Chociaż nie, właściwie
było to kłamstwo. Kiedyś, gdy był właśnie w wieku Aidana, podszedł do granicy
przedzielającej rynek. Po drugiej stronie widział miłą kobietę, która miała
własne stoisko z owocami. Patrzył na nią z fascynacją. Dzieliła ich niewielka
odległość, a mimo tego nie mógł do niej podejść, nieważne jak mocno napierał na
ścianę. W końcu kobieta go dostrzegła. W kącikach oczu pojawiły się zmarszczki
i w twarzy nieznajomej chłopak odnalazł ciepło, które kojarzyło mu się z matką
Mimo tego, że
mieszkańcy sąsiednich krain przeważnie uważali rozmowy ze sobą za niepotrzebne,
kobieta z chęcią wdała się w dyskusję z ciekawym świata Lennanem. Była miła,
choć już bardzo stara. Opowiedziała chłopakowi wiele legend o życiu sprzed
pojawienia się Teorainn. Lennan
słuchał z rosnącą fascynacją. Potem podchodził do granicy Margadh coraz częściej, siadał tuż obok straganu i patrzył, jak
kobieta obsługuje klientów. Kiedy miała akurat przerwę, rozmawiali. Czasami
nawet przedstawiała chłopca kupującym, a oni ciepło się do niego uśmiechali.
Ale pewnego dnia Lennan
przyszedł jak zwykle w to samo miejsce i zobaczył, że stoisko jest puste.
Pomyślał, że może kobieta jest chora. Czekał więc cierpliwie i przychodził
przez kolejne dnie, ale zawsze witała go jedynie pustka i chłód, a niepokój w
jego małym sercu narastał. Kiedyś odważył się zaczepić jednego z mężczyzn,
który dawniej kupował warzywa u kobiety. Lennan krzyczał i machał rękami, aż
mieszkaniec Ádh podszedł do ściany.
Wtedy chłopak zapytał się, co się dzieje z jego przyjaciółką.
Wyraz twarzy
nieznajomego zmienił się z uprzejmego uśmiechu w zaskoczenie i skrępowanie. W
końcu Lennan dowiedział się, że kobieta umarła. Długo jeszcze siedział pod
ścianą, tuląc twarz w ramionach i głośno płacząc. Późnym wieczorem znalazła go
zaniepokojona matka. Pozwoliła, by skrył się w jej ramionach i głaskała go po
głowie. Lennan uznał, że nie chce już więcej przyjaźnić się z nikim z tamtej strony.
Takie relacje kojarzyły mu się jedynie z bólem. Dlatego właśnie wolał, żeby
jego brat także trzymał się z daleka od granicy. Wiedział, że niewidzialna
bariera wzbudza zainteresowanie wszystkich dzieci i sprawienie, by zajęli się
jedynie swoim własnym światem jest prawie niewykonalne. Trzeba było po prostu
przeczekać, aż głupia fascynacja przeminie wraz z wiekiem.
–
Lennan, zobacz, jak szybko pływam!
Aidan
zaczął machać rękami, aby zwrócić na siebie uwagę brata, a gdy tylko zyskał
pewność, że ten na niego patrzy, wytężył swoje mięśnie i dołożył wszelkich
starań, żeby popłynąć jak najszybciej. Po zaledwie kilku chwilach rozpaczliwego
młócenia rękami wody, ledwie mógł oddychać, ale z wesołym błyskiem w oku
obserwował swojego brata, czekając na jakąś reakcję. Każdy, nawet morderczy
wysiłek, był warty słowa uznania ze strony Lennana.
–
Jesteś najlepszym pływakiem, jakiego widziałem – odpowiedział chłopak. Na twarzy
brata pojawił się szeroki uśmiech. Malca zdecydowanie rozpierała duma. To
zdumiewające, jak niewiele do szczęścia potrzeba dzieciom, podczas gdy starsi
wciąż wynajdują nowe powody do zmartwień.
Znów
przypomniała mu się Lavena. Jej twarz miał przed oczami niemal bez przerwy.
Nienawidził tego, że wciąż pamiętał każdy szczegół szarych tęczówek, kości
policzkowe i idealne usta. Czuł, że nawet za kilka lat będzie potrafił
dokładnie odtworzyć obraz dziewczyny. Gdyby posiadał talent do rysowania,
pewnie nawet w wieku średnim bez trudu odwzorowałby idealnie całą jej postać.
Wyryła się głęboko w jego sercu i chyba właśnie dlatego strata tak bardzo go
bolała. Czuł się tak, jakby obraz dziewczyny mieszkający w jego sercu próbował
odejść, ale byłby zbyt szczelnie przyczepiony do nerwowo bijącej powierzchni i
wraz z sobą zabierałby kawałek tkanki. Szarpałby ją, rozrywał kawałek po
kawałku. Mówią, że złamane serce nie ma nic wspólnego z fizycznym bólem.
Ludzie, którzy tak sądzą, są głupcami albo najzwyczajniej w świecie kłamią.
Próbował
ukryć smutek przed bratem. To nie była odpowiednia pora na zadręczanie Aidana
własnymi problemami. Chłopak zbyt wiele czasu musiał czekać, nim Lennan w końcu
zgodził się na wspólną wyprawę nad jezioro. Zbyt wiele razy odchodził ze
spuszczoną głową, powstrzymując łzy. Lennan spróbował się uśmiechnąć. Przyszło
mu to z niemałym trudem. Czuł, że wszystkie jego mięśnie protestują, domagając
się, aby okazał ból. Mimo tego walczył. Co jak co, ale siły woli nigdy mu nie
brakowało.
Jeszcze
przez jakiś czas pluskali się w jeziorze. Lennan uczył brata, w jaki sposób nabrać
powietrze, by dłużej wytrzymać pod wodą. Chłopiec chłonął każde słowo z uwagą i
dokładał wszelkich starań, by wszystko zrobić tak, jak należy. Lennan spojrzał
na Aidana z nieskrywaną miłością. Brat tak bardzo go podziwiał, ale jak to
będzie za kilka lat? Może wtedy dotrze do niego, że starszy brat jest
nieudacznikiem? Przecież nawet nie potrafił utrzymać przy sobie dziewczyny,
którą kochał i to mimo tego, że ona podobno też go kochała. Co powie, kiedy to
wreszcie do niego dotrze?
Ale
póki co w oczach Aidana krył się tylko ogromny podziw. Chłopiec marzył, by za osiemat
wyglądać dokładnie tak jak jego brat. Dokładał wszelkich starań, by nabrać
mięśni i często biegał albo podnosił ciężkie rzeczy, byle tylko jego biceps się
zwiększył. Czasami przychodził do Lennana, napinając z całej siły mięśnie,
które z dumą mu pokazywał.
Słońce
znajdowało się coraz niżej i chłopak stwierdził, że to chyba najwyższa pora,
żeby udać się do domu. Woda oziębiała się powoli i chociaż Aidan za nic w
świecie by się do tego nie przyznał, z pewnością marzł i ledwie powstrzymywał
ciało przed drżeniem.
Lennan
powoli wyszedł z wody. Nie było mu zimno. Przywykł do niskiej temperatury i
niespecjalnie dokuczała mu chłód, ale nie mógł powiedzieć tego bratu. Wtedy
Aidan na pewno uparłby się, by pozostać dłużej w wodzie, bo tak bardzo chciałby
udowodnić, jaki jest dzielny i męski. Wszystko skończyłoby się gorączką i
gniewem matki. A tego zdecydowanie Lennanowi nie było trzeba. Szczególnie
teraz, kiedy miał dość problemów…
–
Idziemy, mały.
Aidan
chwilę narzekał, ale w końcu ustąpił. Lennan patrzył z uśmiechem, jak chłopiec
wciąga spodnie i sznuruje wysokie buty. Próbował ułożyć koszulę tak, by
wyglądała dokładnie jak ubranie Lennana, ale po chwili się poddał. Chłopak
podszedł do niego z uśmiechem i pozwolił poskromić niesforny materiał. W odpowiedzi
otrzymał wdzięczne spojrzenie brata.
–
Jestem bardzo głodny. Jak wilk. Mógłbym zjeść sam całą sarnę. Naprawdę – dodał
pospiesznie, widząc uśmiech błąkający się po twarzy brata.
–
Spokojnie, wierzę ci – zapewnił Lennan, chociaż nadal z trudem pohamowywał
uśmiech. Spodobało mu się, że Aidan potrafił choć na chwilę go rozweselić. Pragnął
utrzymać dobry humor jak najdłużej.
Obrócił
się, sprawdzając, czy niczego nie zostawili. Nie dostrzegł nic poza trawą, która
odginała się znów do pionu, przygnieciona przedtem ciężarem ich ciał. Potem
nagle jego oczy zbłądziły w kierunku lasu. Powróciły wspomnienia.
Pamiętał,
jak poszedł tam kiedyś z Laveną. Las był według niego najpiękniejszą częścią
krainy. Uwielbiał wdychać zapach leśnego poszycia, przysłuchiwać się ptakom,
obserwować dzikie zwierzęta i chłonąć ciszę. Zabrał więc miłość swojego życia,
dziewczynę o miedzianych włosach, do swojego prywatnego świata. Ale Lavena
wcale nie była zachwycona. Wyznała, że boi się owadów i bardzo długo narzekała,
że wolałaby przespacerować się wzdłuż jeziora albo powylegiwać na jakimś
wzniesieniu. Lennan w końcu dał za wygraną i poszli obserwować chmury na łące.
Dla Laveny gotów był zrobić wszystko, wystarczyło, że na niego spojrzała i poprosiła.
Może
już wtedy powinien był dostrzec, że coś jest nie w porządku. Może powinien był
zauważyć, że nie do końca do siebie pasują. Ale przecież przeciwieństwa się
przyciągają. Choć rzeczywiście, żałował, że dziewczyna nie zrozumiała tego, co
czuł, gdy zagłębiał się w lesie. Chciał, by poznała tę magię, ale ona wciąż
odmawiała. Może wtedy w jego sercu powinno było pojawić się jakieś ukłucie
niepokoju, cień wątpliwości. Tylko, że Lennan skupiał się jedynie na obrazie w
swoim sercu, na słodkiej, czystej miłości, która je wypełniała.
Tego
dnia wcale nie gniewał się na Lavenę. Złapał ją za rękę i pozwolił poprowadzić
się na jedną z najpiękniejszych łąk. Obserwował, jak dziewczyna zrywała kwiaty,
a potem zaplotła z nich wianek i założyła go na głowę. Z kwiatami na
miedzianych kosmykach wyglądała jak istota z ludowych opowiadań. Na ten widok
jego serce zabiło jeszcze mocniej, jeszcze bardziej zachwycił się każdym
szczegółem pięknej twarzy.
Pozwoliła,
by otoczył ją ramionami i leżeli w ciszy, patrząc na puchate obłoki. W Mór niebo zawsze było piękne. Obojętnie,
czy słońce świeciło, czy niebo mąciły chmury, nigdy nie pozostawało szare i
zwyczajne, ale piękne. Wdychali zapach trawy i delektowali się spokojem, a
Lennan był w stanie myśleć tylko o tym, jak bardzo zakochał się w dziewczynie,
którą miał tuż obok siebie.
Zamierzał
się oświadczyć i to już wkrótce. Byli w odpowiednim wieku, by założyć rodzinę.
Wszyscy żywili przekonanie, że tak właśnie się stanie. Matka od dawna snuła
plany ślubu, a rodzice Laveny czekali, aż chłopak pojawi się w drzwiach i
poprosi o rękę ich córki. Kto by pomyślał, że stanie się inaczej, że ich drogi
na zawsze się rozejdą.
A
co jeśli właśnie teraz rodzice Laveny… Nie, to było zbyt bolesne, by mógł o tym
myśleć…
Potrzebował
uspokoić myśli. Chociaż nigdy przed nikim by się do tego nie przyznał, poczuł
dziwne pieczenie w oczach. Pospiesznie zamrugał i spróbował sprawić, by jego
serce nie biło już tak rozpaczliwie, tak boleśnie. Poczochrał włosy brata,
który od razu zaprotestował i zaczął wygładzać czarne loki tak, by przypominały
fryzurę starszego brata. Lennan potrzebował ciszy, potrzebował zapomnienia.
Chociaż na chwilę.
–
Aidan, wrócisz dzisiaj sam do domu, dobrze?
–
Gdzie idziesz? – spytał chłopiec.
–
Do lasu…
–
Mogę iść z tobą?
–
Nie, nie dzisiaj. Następnym razem, obiecuję – powiedział, widząc rozczarowanie
w oczach chłopca. Na szczęście po otrzymaniu zapewnienia, że przy najbliżej
okazji wybiorą się tam we dwoje, Aidan skinął głową. Chłopiec potrafił docenić
piękno, którego Lavena nigdy nie rozumiała.
Och,
tak bardzo nie chciał o niej myśleć, ale każda sytuacja mu o niej przypominała.
Dlatego właśnie pragnął usiąść w lesie na jakimś pniu czy kamieniu i przez
jakiś czas wpatrywać się w jeden punkt, nie myśleć, chłonąć magię lasu. Miał
nadzieję, że szum drzew go uspokoi i że choć na chwilę uwolni się od targającym
nim demonów.
Drzewa
szumiały zachęcająco. Był jeszcze jeden pozytywny aspekt wracania do domu przez
las. Ominie rynek, serce krainy Mór.
Tam można spotkać wielu ludzi. Możliwe, że natknąłby się na Lavenę. Od czasu
ich koszmarnego rozstania nie widział jej ani razu. Może już wyjechała, a może
nadal mieszkała w swoim domu. Nie miał pojęcia. Próbował unikać dziewczyny i
nie przebywał w okolicy posiadłości jej rodziców, jeśli tylko nie było to konieczne.
–
Kiedy wrócisz? – krzyknął jeszcze Aidan, patrząc na oddalającego się brata.
– Wkrótce – odparł po chwili. Potem przyspieszył kroku. Tak naprawdę nie był
jednak pewien, jak dużo czasu spędzi w lesie.
~*~
Rozdział dedykuję anutrium. Dziękuję za komentarze, które zawsze wywołują na mojej twarzy uśmiech :))
No i tak jak obiecywałam, wreszcie macie okazję poznać Lennana i drugą część krainy. Chłopak jest dosyć ponurym człowiekiem, znajduje się w nieprzyjemnym momencie życia i wydaje mi się, że może irytować niektórych swoją postawą. Jak widać, żyje w innym środowisku, bo w przeciwieństwie do Deirdre należy do klasy średniej, a nie pierwszej.
,,prawie mężczyzna wpakował się jej na kolana" - rozwaliłaś mnie ;D
OdpowiedzUsuńRozdział był spokojny, pięknie opisany. Przyjemnie mi się czytało :) . Wczułaś się w Lennana. Szkoda mi troche tego chłopaka... (jakby istniał w życiu realnym to z chęcią zastąpiłabym miejsce Laveny haha. Przystojniak :3) On się spotka w tym lesie z Deirdre. Czuję to całą sobą ;3 . I się w sobie zakochają. Mam rację?
To takie miłe, że młodszy brat bierze przykład ze starszego, traktuje go jako wzór. Jest dla niego niczym ojciec, którego nie mieli.
Jestem bardzo ciekawa co sstanie się w rozdziale 4 aż mnie dreszczyk emocji normalnie przechodzi XD. Kiedy mogę się go spodziewać???????
Bajkowe były te opisy :) . Z chęcią wzięłabym teraz ołówek i zaczęła rysować znikające nad jeziorem słońce i pluskających się braci... CUDOWNIE!!!!!!
Rozdział bardzo mi się podobał :) z niecierpliwością czekam na więcej ;)
Jestem niezmiernie ciekawa c bd dalej...DAWAJ SZYBKO ROZDZIAŁ!!!!!!!!
Powtórzę raz jeszcze: cudnie piszesz!!!! Zakochać się odzie w Twym pisarstwie c:
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Tak, rzeczywiście Lennan i Deirdre spotkają się w lesie. Ale do miłości zdecydowanie będzie im daleko. Tym bardziej, że Lennan tak szybko nie zapomni o Lavenie. Za bardzo ją kocha, żeby tak nagle zacząć interesować się kimś zupełnie innym.
UsuńAidan jest całkowicie wpatrzony w Lennana i rzeczywiście traktuje go trochę jak ojca.
Nie wiem, kiedy wstawię kolejny rozdział. Zazwyczaj robię to w weekend, bo tak naprawdę tylko wtedy mam czas, ale nie sądzę, żebym wstawiła 4 już w przyszłym tygodniu. Raczej za dwa albo może nawet za trzy, bo mam mnóstwo poprawek do wprowadzenia.
Dziękuję za te wszystkie komplementy. Z pewnością mam dzięki nim więcej zapału do pisania :))
Mnie on zupełnie nie irytuje. może tlyko w jednym, że nie chciał tak długo zgodzić się na to wyjsćie z bratem. ale to,że cierpi...? to przecież ludzkie. to znaczy, że naprawdę kochał tamtą dziewczynę i najwyraźniejn ona go zraniła. Ale czy na pewno ona go nie kochala? ta retrospekcja z lasu/jeziora nie do końca za tym przemawia... Ciekawe, jaki sekret kryje ta historia i Lavena. chłopak ma 17 lat, wiec raczej za wczęsniej na mysli pt. że już nie spotka nikogo wkim się zakocha itd., ale mimo wszystko może byc zdruzgotany. widać, że bardzo mu zależało na tej dziweczynie. Podoba mi sie jego uczuciowosc. To, ze jednak koniec koncow dal sie przekonac i bawil sie z bratem, choc troche zdziwilomnie, ze na koncu ot tak puscil go do domuy. ale te zabawy w jeziorze byly swietne:) Mam dziwne wrazenie (haha, nie no, domyslam sie, ze zrobilas to jak najbnardziej celowo), ze gklowni bohaterowie spotkaja sie w lesie... i chyba L drugi raz powoli samemu sobie zaprzyjaznic sie z kims z drugiej strony... Ciekawe, jakie tym razem czekaja go konsekwencje... mozna sie domyslac, ale... Jak moze byc to szczesliwe spotkanie, jesli nie beda mogli sie dotknac? mysle, ze duzo jeszcze tajemnic przed nami... Rozdział b.dobrze napisany. zapraszam na zapiski-condawiramurs.blogspot.com na neidawno dodany I rozdział "Niezależności":)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że Lennan Cię nie irytuje. Obawiałam się, że większość osób nie zapała do niego sympatią. Mnie zazwyczaj takie postaci irytują, chociaż Lennana akurat lubię, ale to pewnie dlatego, że to bohater mojego opowiadania ;p
UsuńLavena kochała Lennana. Ale nie do końca do niego pasowała. Chyba sama w końcu zdała sobie z tego sprawę i go zostawiła. Albo po prostu się znudziła. To raczej taki typ dziewczyny, która najpierw myśli o sobie, a potem o drugiej osobie. Co oczywiście nie oznacza także, że jest bezwzględną egoistką. Aż taka straszna to Lavena nie jest.
Oj, Lennan miał mieć 18 lat. Gdzieś musiał się wkraść błąd, w wolnej chwili poszukam i poprawię. No ale mimo wszystko i tak jest młody. I całe życie przed nim.
Mór jest spokojnym miejscem, więc Lennan mógł bez obaw puścić brata samego do domu. Raczej nikt by na niego nie napadł po drodze. Najwyżej Aidan mógłby sam sobie zrobić krzywdę.
Od tego, czy będzie to szczęśliwa znajomość, zależy, czego bohaterowie będą od siebie oczekiwać. Bo jeśli najważniejsze okażą się dla nich rozmowy, to dotyk nie będzie miał znaczenia. Zresztą, jak widać po nagłówku, na tym właśnie chciałam się skupić - jak ważny w relacjach międzyludzkich jest dotyk.
Lennan jest fajny. I wcale mnie nie irytuje :D Ale to być może kwestia tego, że jakoś nigdy nie przeszkadzali mi męscy bohaterowie, którzy są wrażliwi (bo ja go odbieram właśnie jako bardzo wrażliwą osobę). W ogóle, gdy tak czytałam te jego spostrzeżenia to skojarzyło mi się to z Werterem i Goethe. Wiem, skojarzenie niespecjalnie adekwatne, ale się pojawiło i tego nie zmienię. Ja za Goethe i jego Werterem zawsze bardzo przepadałam, ale niestety, gdy z kimś wymieniałam się uwagami na ten temat, to oni zawsze stwierdzali, że z niego taki rozlazły, nudny ludek, który tylko chodzi po świecie bez celu, wydeptuje wszystkie trawniki w miejskich parkach i jedynie się nad sobą użala. A ja nigdy nie postrzegałam go w ten sposób. Fakt, prawdą jest, że on głownie mówił i myślał, a nie działał, ale taki był już jego los. I Lennan tak jakoś skojarzył mi się z Werterem, bo po pierwsze: motyw nieszczęśliwej miłości, a po drugie: Lennana pewnie też można by odebrać tak, jak to moi znajomi odbierają Wertera – jako nieco irytującego chłopca. Ale ja go tak nie widzę, więc w żadnym stopniu mnie nie irytuje, jedynie skłonna jestem przychylić się do wersji, że z niego naprawdę wrażliwy człowiek, który na dodatek najprawdopodobniej nie grzeszy jakąś super olbrzymią pewnością siebie, być może jest też nieco zamknięty w sobie. Zresztą wywarł na mnie dobre wrażenie chociażby ze względu na to, jak traktuje swoją mamę i Aidena. Ich dom jest pełen miłości i każde z nich troszczy się o drugie. To straszny kontrast do Blair i jej domostwa. Naprawdę zaskoczyło mnie przede wszystkim to ciepło i dobro bijące z tego rozdziału. Okej, mamy gdzieś tego biednego Lennana z rozdartym serduszkiem, ale mimo wszystko najważniejszym elementem jest ta silna relacja, jaka została wytworzona między trójkątem: mama, starszy brat i młodszy brat – prawie mężczyzna (swoją drogą to, jak przedstawiłaś Aidena było cudowne, wciąż uśmiechałam się do monitora :D). To chyba najpiękniejsza rzecz, jaką może dostać człowiek – dwójka najbliższych ludzi, którzy są w stanie zrobić dla ciebie wszystko, poświęcić się dla ciebie i którzy będą zawsze obok. Stop, popadłam w jakieś patetyczne tony. W takim razie zmieniam temat – niech będzie, że powrzucam na Lavenę. Może i nie do końca wiadomo, co ona tam nawyczyniała, ale skoro Lennan tak przez nią cierpi, to ja już jej nie lubię. Niech się wybierze na ten główny rynek i zostanie poturbowana przez tłum ludzi, potem niech z przejeżdżającego obok niej wozu z owocami spadnie na nią jakiś arbuz, o! Zła dziewczyna, oj zła, więc się jej należy (chyba).
OdpowiedzUsuńOn pójdzie do tego lasu i spotka Deidre… Rany, czemu mam wrażenie, że będę przez to opowiadanie płakać? Serio, ja nigdy nie płaczę, ale jak pomyślę, że fajna Deidre i fajny Lennan aka Werter spotkają się, polubią się i cholibka, nie będą mogli się dotknąć choćby małymi paluszkami u stóp przez to, że oddzieleni są tą barierą, to aż mnie serduszko ściska. Ja tego chyba nie przeżyję xd Jak coś, będzie na Ciebie ;) A tak już nieco poważniej, to zastanawia mnie czy tę barierę da się jakoś ominąć, czy gdzieś jest jej koniec. Obstawiam, że raczej nie należałoby budować superwysokiej drabiny, bo to ustrojstwo raczej ciągnie się do góry w nieskończoność, ale może jakoś od dołu? Podkop czy coś… A jak nie to trzeba silną bombę wyprodukować, może powstanie zwarcie i na moment zrobi się w tej ścianie jakaś dziura. Wierzę w Lennana, że coś wymyśli :D
Dziękuję pięknie za dedykację! Tak mi miło <3 Zwłaszcza, że to rozdział z Lennanem, który okazał się być takim super super super Lennanem (och, to super powtórzone trzy razy to i tak za mało :D)
Pozdrawiam serdecznie!
Też całkiem lubiłam Wertera, chociaż większość osób twierdzi, że ta książka podoba się tylko ludziom ze skłonnościami do depresji... Lennan rzeczywiście jest wrażliwy i mimo wszystko to chyba lepiej, niż gdyby nic i nikt go nie obchodziło. Ale Lennan nie będzie taki jak Werter - mimo tego całego złamanego serca nie ograniczy się jedynie do samotnych spacerów i użalania się nad sobą, chociaż póki co właśnie tak to wygląda.
UsuńO, cieszę się, że spodobała Ci się postać Aidana. Chciałam go wykreować na takiego małego, uroczego chłopca, który jest całkowicie wpatrzony w starszego brata.
No tak, bariera rzeczywiście będzie dużą przeszkodą w relacji Lennana z Deirdre, ale nie zdradzę, czy uda się ją w jakikolwiek sposób ominąć. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, ale na pocieszenie powiem, że Lennan i Deirdre będą mieli kilka pomysłów, jak mogliby przejść przez Teorainn i na pewno będą próbować je zrealizować.
Nie ma za co dziękować. Twoje komentarze zawsze są pełne poczucia humoru, dają mi zapał do dalszego pisania i w ogóle same w sobie są takimi małymi literackimi arcydziełami, więc po prostu musiałam Ci dedykować któryś rozdział :))
Jak widać druga strona wcale nie jest lepsza. Szkoda mi Lennana. Dlaczego nie wyszło mu z tamtą dziewczyną? Zostawiła go? Rozumiem, że cierpi, ale kurde no... życie toczy się dalej, nie może cały czas wracać myślami do tamtej dziewczyny. Nie mogę się doczekać, aż spotka Deirdre i zapomni o Lavenie, której już i tak nie lubię. Hehe, to słodkie, że mały Aiden jest tak zapatrzony w brata. :) Dobrze, że Lennan w końcu zmusił się i poszedł z nim nad jeziorko.Aiden i tak jest wyrozumiały, bo nie każde dziecko by tak spokojnie przyjmowało odmowę. :)
OdpowiedzUsuńWięcej o rozstaniu Laveny i Lennana dowiesz się w kolejnych rozdziałach. Myślę, że chłopak jest doskonale świadomy, że powinien po prostu żyć dalej, ale póki co nie jest w stanie tak po prostu przestać się przejmować.
UsuńAidan ma dobry wpływ na Lennana. Jest jedyną osobą, która póki co potrafi zmusić chłopaka do ruszenia się z pokoju.
Miło mi oznajmić, że nominowałam Ciebie do LBA :)
OdpowiedzUsuńhttp://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/2015/04/lba.html?m=1
PMDIW życzę
Nocna Łowczyni
Rozdział bardzo mi się podobał. Już mi się podoba postać Lennana^^ Przeszedł wiele, utracił osobę, którą kochał. Z początku myślałam, że jego ukochana umarła, ale po tekście wnoszę, że po prostu Lavena złamała jemu serca. Ciekawa jestem powodu, pewnie wyjaśni się jak tylko mężczyzna pozna Deirdre :)
OdpowiedzUsuńBrat Lennego, Aidan, też jest bardzo ciekawą postacią. Widzi w swoim starszym bracie bohatera i Lennon ma bardzo dobry wpływ na chłopaka :)
I jeszcze tak odnoście Twojej play listy ^^ Z tych wszystkich znam tylko Beltaine, polecam gorąco muzykę Lord of the Dance - to od niej polubiłam celtycki świat :)
Pozdrawiam serdecznie i czekam cierpliwie na ciąg dalszy :*
Nie, Lavena nie umarła. Właściwie ma się bardzo dobrze, a już z pewnością lepiej niż Lennan. Więcej będziesz mogła się dowiedzieć w kolejnych rozdziałach, ale historia ich rozstania jest raczej banalna.
UsuńO, nie znam Lord of the Dance, więc na pewno posłucham ich w wolnej chwili.
No i wreszcie mogłam zobaczyć, jak wygląda życie po drugiej stronie bariery. Znów poznajemy pewną konkretną postać, która ma swoje miejsce w świecie. Należy do innej grupy społecznej niż Deirdre, ale Lennan jest również w pewien sposób nieszczęśliwy. Utracił z jakiegoś powodu miłość swojego życia i jest zrozpaczony. Jednak jest znacząca różnica między Lennanem a Deirdre. Lennan dostaje mianowicie ogromne wsparcie od swojej matki i to właśnie w postaci matki widać największy rozdźwięk między sytuacją bohaterów. Matka Lennana stara się być dla swoich dzieci oparciem, pomocą, utrzymuje rodzinę i ją scala. Bohater jest ponadto podziwiany przez młodszego brata i on też jest dla niego pewnego rodzaju radością.
OdpowiedzUsuńElementem, który łączy Lennana i Deirdre jest również miłość do lasu. Oboje znajdują tam spokój i ukojenie oraz po prostu dobrze się tam czują. Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczy się historia, czy bohaterowie się spotkają i jeśli tak to jakie będą ich relacje? Oboje są osobami, którym czegoś brakuje, ale wierzę, że znajdą jeszcze szczęście. Życzę owocnej twórczości i oczywiście czekam na ciąg dalszy :)
Mimo tego, że Lennan nie jest tak bogaty jak Deirdre i jako osoba z klasy średniej napotyka w swoim życiu wiele trudności, jest chyba człowiekiem szczęśliwszym. To znaczy może nie w tym momencie, bo chwilowo cierpi na złamane serce, ale ogólnie może liczyć na ciepło w rodzinnym domu, czego Deirdre niestety nie doświadczyła. Blair, chociaż kocha swoją córkę, nie stanowi przykładu idealnej matki, a Edan wciąż tkwi w cieniu swojej żony, więc również jest powściągliwy w relacjach z Deirdre.
UsuńTak, bohaterowie się spotkają. Musiałam ich jakoś zwabić w jedno miejsce, żeby mogli się poznać.
Przepraszam kochana, że jeszcze nie dostałaś ode mnie komentarza, pojawię się tu w najbliższej wolnej chwili. Na razie mam małe zamieszanie i kompletny brak czasu, a chciałabym sklecić coś sensownego. Dlatego po prostu uprzedzam, żebyś nie myślała, że odpuściłam czy coś;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
No i jestem;) W zupełności zgadzam się z tym, że Lennan przechodzi teraz trudny okres w swoim życiu. Czy jest irytujący? Dla mnie nie. Przynajmniej po tym rozdziale. Rozumiem jego sytuację i potrafię postawić się na jego miejscu. Istnieje niby dziwne przekonanie, że facet musi być twardy i nie okazywać tak widocznie emocji jak kobieta. On odbiega od tej 'zasady', ale wcale z tego powodu mnie nie denerwuje. Widać, że bardzo kocha tą Lavenę i ma prawo cierpieć po jej stracie. Ale mam dziwne wrażenie, że ta dziewczyna nigdy nie traktowała go tak dobrze i troskliwie jak on ją. Może nie powinnam wyciągać takich wniosków, bo tak naprawdę niewiele wiemy na temat ich związku i niewiele wspólnych chwil przytoczyłaś, ale takie wrażenie nie może mnie opuścić. Może mam rację, może się mylę. Przekonam się pewnie w późniejszych rozdziałach. Ale bardzo mnie ciekawi jaki był powód rozstania. Skoro on ją ogromnie kochał, ona jego podobno też to dlaczego nie są razem? Co takiego się wydarzyło, że ten chłopak kompletnie się zmienił i nie ma ochoty do życia? Dobrze chociaż, że ma Aidana, bo gdyby nie on to w ogóle nie wyszedłby z domu;D
UsuńI znowu pojawia się motyw drugiego świata i lasu. Nie sądziłam, że tak szybko przedstawiasz nam perspektywę życia za ścianą, ale cieszę się, że miej więcej wiem jak wyglądają oba te światy. Wydają się być bardzo oddalone od siebie, a jednak mieszkańcy mają podobne problemy. Tu miłość, tam miłość. Tu planowanie ślubu, tam też. Ciekawa jestem czy Lennan spotka w tym lesie naszą De. To że oboje na końcu rozdziału biegną do lasu nie może być przypadkiem! ;D
Czekam na kolejny rozdział i bardzo gorąco pozdrawiam;*
Do następnego!
Masz rację, Lavena nie traktowała Lennana tak, jak on traktował ją. Chciałam to pokazać, ale ponieważ opisywałam zdarzenia z jego punktu widzenia, nie było to aż tak widoczne, bo zakochany Lennan usprawiedliwia każde złe zachowanie Laveny. O powodzie rozstanai dowiesz się, ale nieco później.
UsuńChciałam pokazać "drugą stronę" jak najszybciej, żeby nie opisywać wszystkiego tylko z perspektywy Deirdre, a potem nagle przejść do świata Lennana. Zależało mi, by obie strony można było poznać tak samo dobrze. Problemy rzeczywiście mają te same, bo tak właściwie są to problemy dotyczące większości ludzi.
Okazuje się, że życie po drugiej stronie jest... zupełnie zwyczajne. Spodziewałam się raczej czegoś innego. Może niebezpiecznego, zakazanego? Czegoś, co wytłumaczyłoby tę cholerną barierę między dwoma światami. A tutaj okazuje się, że nic takiego nie ma. O co więc tutaj chodzi? Może po prostu ludzie sobie coś ubzdurali i przez to tak się wszystko potoczyło?
OdpowiedzUsuńOgromnie podoba mi się relacja rodziny Lennana. Jest zupełnie inna niż Deirdre i Blair. Tutaj bohater ma pełne wsparcie zarówno ze strony matki, jak i młodszego brata, który widzi w nim chyba jakiegoś Boga. Zawsze marzyłam o starszym bracie, którego mogłabym podziwiać, a pozostała mi jedynie młodsza siostra xD. Szkoda, że nie mam przy sobie takiego Lennana. Ale na szczęście Lennan ma wspaniałego brata, który jednak sprawia, że na jego twarzy pojawia się uśmiech. Brakuje w tej rodzinie jedynie ojca - silnej ręki. Nie można mieć jednak wszystkiego, prawda?
Utrata ukochanej osoby potrafi całkowicie zniszczyć człowieka. Ból i samotność po odejściu drugiej połówki jest wręcz nie do zniesienia i w głowie pojawia się pytanie: "Dlaczego?". Lennan chyba również tego nie wie i, być może dlatego tak bardzo nie potrafi się z tym pogodzić? Wydaje mi się, że w głębi duszy on wciąż wierzy, że ukochana do niego wróci. Biorąc pod uwagę to, jak wiele ta dziewczyna dla niego znaczy życzę mu tego z całego serca. Bardzo go polubiłam i naprawdę życzę mu szczęścia.
Rozdział przepięknie napisany. Pozdrawiam i życzę weny <3.
W opowiadaniu nie zostanie wyjaśnione, czemu pojawiła się bariera. No chyba, że zmieni mi się koncepcja. Ale tak naprawdę to chyba nie ma żadnego znaczenia. Granica pojawiła się prawdopodobnie bez żadnego konkretnego powodu, tak po prostu, ale nikomu to jakoś nie przeszkadzało. Inaczej będzie w przypadku Deirdre i Lennana, bo Teorainn zdecydowanie utrudni im znajomość.
UsuńW rodzinie Lennana niczego nie robi się na pokaz, nie trzeba obracać się w gronie fałszywych znajomych czy dbać o dobre imię rodu i może dlatego wszyscy wspierają się i kochają. Gdyby nie rodzina, Lennan mógłby całkowicie się załamać. No i gdyby nie Aidan, Lennan nie wyszedłby z domu. I nie spotkałby Deirdre.
O relacji z Laveną będzie więcej w kolejnych rozdziałach. Rzeczywiście, Lennan wciąż ma nadzieję, że znów będzie z Laveną, chociaż właściwie nie ma na to żadnych szans.
Nie wiem, od czego zacząć.
OdpowiedzUsuńCześć?
Sama nie wiem, jak się tu znalazłam. Chyba zwabił mnie Twój brzmiący znajomo nick. Przejrzałam jakieś przypadkowe fragmenty, które początkowo średnio mnie porwały, szczerze mówiąc. Miałam odchodzić, kiedy natknęłam się na imię Cahan. Zainteresowało mnie to, bo ostatnio szukałam imienia dla swojej (w sumie pobocznej) bohaterki i padło ono właśnie na celtycką "Wojowniczkę". Zapoznałam się przy okazji z etymologią pozostałych imion i adresu bloga. I to, czego się dowiedziałam, bardzo mnie zaintrygowało.
Tym samym przeczytałam dotychczasowe rozdziały. I jestem trochę skołowana, nie bardzo wiem, co mogę Ci powiedzieć. Boooo... z jednej strony niemożliwie mnie zanudzałaś dyskusjami dziewcząt o zamążpójściu czy Lennanem rozpaczającym nad swoim złamanym sercem (to zdecydowanie nie są tematy dla mnie), ale z drugiej strony jednocześnie mnie wciągnęłaś i zafascynowałaś tymi celtyckimi akcentami.
Bardzo podoba mi się kreowany przez Ciebie świat (choć język wydaje mi się ciut zbyt współczesny), granica między dwiema krainami i w ogóle magiczność tamtejszych czasów jest świetnym materiałem na tekst. Natomiast bohaterowie z wyjątkiem Cahan chyba jeszcze nie zdążyli się rozkręcić i na razie są wg mnie strasznie dzbanowaci :D Za pozwoleniem, oczywiście. Nie miej mi za złe szczerości.
W każdym razie, do czego zmierzam: Twój pomysł na opowiadanie i świat przedstawiony już mi się bardzo spodobał i będę czekać na ciąg dalszy w nadziei, że bohaterowie niebawem trochę się rozruszają i również skradną moje serce ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Megalomanka
[spotkamy-sie-znow]
Całe opowiadanie utrzymane jest w celtyckim klimacie ze względu na moją miłość do Irlandii i tamtejszej kultury.
UsuńW moich opowiadaniach zazwyczaj pojawia się dużo opisów przeżyć wewnętrznych i różnych rozważań czasem nieco filozoficznych i w dalszych rozdziałach takie fragmenty również będą się pojawiać. Nie jestem więc pewna, czy dalsze rozdziały spodobają Ci się bardziej od tych, ale na pewno Lennan będzie trochę mniej się nad sobą użalał, a Deirdre też ma swoje tajemnice, które czynią ją ciekawszą postacią. Nie wiem, czy bohaterowie rozkręcą się na tyle, by nie być już "dzbanowaci" (a tak w ogóle to bardzo podoba mi się to określenie ;p ), ale mam nadzieję, że chociaż trochę bardziej ich polubisz.
Dziękuję za komentarz, oczywiście krytyka mnie nie uraziła, lubię, kiedy czytelnicy są szczerzy, ale mimo wszystko mam nadzieję, że po przeczytaniu dalszych rozdziałów będziesz miała nieco lepsze zdanie o opowiadaniu, a przede wszystkim właśnie o bohaterach :))
Prawda? "Dzbanowaty" to bardzo obrazowe określenie, też je uwielbiam :D
UsuńRozumiem, że chcesz utrzymać taki a nie inny klimat opowiadania i że będą pojawiały się różnego rodzaju przemyślenia. Nie mówię, że to źle. Mówię jedynie, że czekam na moment, kiedy Twoi bohaterowie pokażą trochę przysłowiowego pazura, choćby za pomocą tych wspomnianych przez Ciebie tajemnic. W końcu każdy ma swoje za uszami ; )
Lenann jest taki słodki i kochany, że aż chciałabym go przytulić! Ja tak mam niestety z większością postaci ostatnio: patrz: Witek z "Chłopów" i inni tacy... Rzecki z "Lalki"... w każdym razie powiem Ci, że zaintrygowałaś mnie jego postacią i już zdążyłam ją polubić. Szczerze mówiąc, jest mi przykro, że Lavena go zostawiła. Ludzie, którzy wierzą w prawdziwą miłość właśnie po jednym takim incydencie często zrażają się do całego świata, odizolowują od społeczeństwa. Nie są w stanie zapomnieć o tych dobrych i szczęśliwych chwilach. A przecież życie toczy się dalej. Jedno zakochanie umarło, drugie się narodzi. Może teraz wypowiadam się zbyt twardo, bo tak naprawdę jeszcze nigdy w życiu się prawdziwie nie zakochałam, ale staram się podchodzić do życia bardzo racjonalnie, stąd też moje poglądy :D
OdpowiedzUsuńSceny z bratem chłopaka były naprawdę urocze. Młody również musi przeżywać cierpienie swojego starszego "kumpla", autorytetu, członka rodziny... tak zwykle się dzieje - gdy cierpi ktoś bliski Twojemu sercu, Ty cierpisz razem z nim. Mam nadzieję, że dzieciak wyciągnie Lennana z tego bagna, da mu nowe siły, sprawi, że ten odzyska energię. A oprócz tego jestem niemal pewna, że mężczyzna wkrótce spotka się z bohaterką poprzednich rozdziałów. Dlatego też tak bardzo podoba mi się cytat na belce - idealnie wpasowuje się w tematykę opowiadania. Choć spotkanie dwóch zagorzałych romantyków może okazać się dość katastrofalne w skutkach, zwłaszcza, jeśli nie są w stanie się dotknąć przez niewidzialną granicę. Wyczuwam coś zahaczającego o szekspirowski tragizm rodem z "Romea i Julii" <3
Swoją drogą... ta linia musi być czymś przerażającym. Gdyby przyszło mi żyć blisko niej, fakt, byłabym przyzwyczajona, lecz mimo to nie czułabym się ani trochę wolna. Cieszę się więc, że przyszło mi egzystować we wszechświecie, który nie ma granic (lub też ma, kit wie). Po cichu liczę też na to, że wkrótce dowiemy się czego nowego o powstaniu Teorainn i możliwości jej zburzenia.
Rozdział bardzo ciekawy, miła odmiana. Podziwiam Cię za narrację trzecioosobową, zwłaszcza, że poprzednie opowiadania pisałaś w pierwszej. Ja nie umiałam się przestawić xD To naprawdę duży wyczyn, godny uznania:*
Ja za postacią Laveny nie przepadam, więc nie jest mi żal, że go zostawiła. Szkoda mi tylko, że po niej rozpacza, ale na szczęście ludzie mają to do siebie, że nie są w stanie użalać się nad sobą w nieskończoność (no chyba, że są takim Werterem np., ale o dziwo ta postać nigdy nie działała mi na nerwy).
UsuńAidan bardzo się przejmuje samopoczuciem Lennana. Może nie widać tego tak dokładnie w tym rozdziale, ale w kolejnych będzie bardziej widoczne. Aidan uwielbia swojego brata, dlatego nie lubi widzieć go w złym humorze.
Co do cytatu na belce, to musiałam naprawdę długo naszukać się czegoś, co pasowałoby do opowiadania. Na szczęście w końcu natknęłam się na to jedno zdanie i wydawało mi się wprost idealne.
Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak bym się czuła, gdyby taka bariera znajdowała się w pobliżu miejsca, w którym mieszkam. Mimo wszystko Teorainn jest z ludźmi od początku, więc traktują to jako coś naturalnego, część otaczającego ich świata, ale rzeczywiście, nieco przypomina to więzienie albo chociaż pewnego rodzaju ograniczenie.
Nie miałam wyboru z tą narracją, bo trudno by mi było pisać w pierwszoosobowej, tym bardziej, że zamierzam nieco przybliżyć nie tylko życie Deirdre i Lennana, ale także Cahan i Kiary, więc gdybym pisała w pierwszej osobie, zrobiłoby się niezłe zmieszanie. Ale rzeczywiście, trudno było się przestawić. Nie zdawałam sobie sprawy, że w narracji trzecioosobowej o wiele trudniej jest uniknąć powtórzeń.
Ja planuję przeczytać Wertera, bo w sumie sama jestem osobą, która uwielbia się nad sobą użalać i rozkminiać o tym, jak bardzo cierpię xDD
UsuńTak, zdecydowanie. U mnie wszelkie próby pisania w trzeciej osobie kończył się fiaskiem. Niestety teraz nawet pierwsza mi nie wychodzi, okropny czas :/
Nareszcie jestem.
OdpowiedzUsuńW końcu Lennan. Czekałam na spotkanie z nim. Nie spodziewałam się jednak, że okaże się być tak ponury. Dość mocno został skrzywdzony przez Lavenę. Szczerze zastanawia mnie, jak do tego doszło. Czyżby dziewczyna porzuciła go ze względu na brak majątku? Niemniej jednak, mimo że nie znam powodów, wydaje mi się to podłe. Wiem za szybko chcę oceniać tę dziewczynę, ale już za nią nie przepadam. Moje postrzeganie jej chyba opiera się przede wszystkim na tym, że skrzywdziła Lenanna, ale nic na to nie poradzę. Swoją drogę z chęcią zapoznałabym się już z kolejnym rozdziałem. Biorąc pod uwagę, że w poprzednim Deirdree wybrała się do lasu, a w tym Lennan, to nie zaprzeczam, że liczę na ich spotkanie, no i jestem jego bardzo ciekawa. Poza tym muszę dodać, że rozdział naprawdę mi się podoba,
Mam nadzieję, że następna notka pojawi się niebawem. Dlatego też życzę Ci weny i dużo wolnego czasu. Pozdrawiam! :)
Nie, majątek nie miał żadnego znaczenia, bo Lavena również należy do klasy II. Zresztą ludzie z klasy pierwszej raczej nie zadają się z tymi niżej urodzonymi. Chodzi o coś zupełnie innego, ale wszystko wyjaśni się nieco później. Mimo wszystko dobrze ją oceniasz, bo to nie jest pozytywna postać.
UsuńOczywiście ta wyprawa do lasu w tym samym czasie nie jest przypadkowa - Lennan i Deirdre się spotkają. Postaram się go wstawić jak najszybciej, ale muszę wprowadzić w nim znaczne poprawki, więc nie wiem, kiedy dokładnie go opublikuję. Prawdopodobnie w przyszły weekend.
Ja. Chcę. Takiego. Chłopaka. Teraz!
OdpowiedzUsuńCzemu oni się rozstali? Zapewne dowiem się potem...
A więc mamy nowego bohatera - Lennana.
Kocham jego braciszka <3
Nich zgadnę... On i Dinder spotkają się, poznają zakochają i bd chcieli być razem, ale bd po dwóch różnych stronach i bd się starali znaleźć jakieś przejście. No, to oświeć mnie - no jestem jasnowidzem czy nie jestem? xD
Lennan ogólnie jest spoko facetem. Taki zakochany i ze złamanym sercem...
Chłopie, nie przejmuj się tą dziewczyną. To suka. Znajdziesz inną, lepszą, a nie taką... no...
Ja też bym chciała mieć taką kochającą matkę <3 Od razu wzbudziła we mnie ciepłe uczucia. Cudownie wychowała swoich synów. Ale co z ich ojcem? Nie było o nim ani jednej wzmianki. Nie żyje?
Las. Też bym uwielbiała się w nim zatracać, gdybym go tylko miała gdzieś w pobliżu!
Zadupie, ach ty moje zadupie... jak ja cię nienawidzę!
Wracając, rozdział jest genialny i został mi jeszcze tylko jeden do nadrobienia. A więc lecę i postaram się nie zahaczyć o kable wysokiego napięcia ;-)
xxx
O powodzie rozstania Lennana z Laveną dowiesz się w późniejszych rozdziałach. A swoją drogą jestem pozytywnie zaskoczona, że aż tak bardzo go polubiłaś mimo jego koszmarnego humoru i złamanego serca.
UsuńNo tak, Carry jest kompletnym przeciwieństwem Blair. A co do jej męża, to rzeczywiście nie żyje. Wydawało mi się, że wspomniałam coś o tym w tym rozdziale, ale jeśli nie, to będzie wzmianka w kolejnych.
To znowu ja :). Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przedstawiałaś nam bohatera mieszkającego po drugiej stronie teorainn. Lennan wcale nie jest irytujacy. Doskonale rozumiem jego zachowanie zwłaszcza ze względu na jego złamane serce. Jestem ciekawa co wydarzyło się pomiędzy nim a jego ukochaną. Jak doszło do rozstania, co poszło nie tak? W mojej głowie kłębią się pytania, ale to dobrze. Im więcej niewiadomych, tym bardziej chce się je odkryć.
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś relacje między bohaterami. Podoba mi się ta niesamowita braterska miłość. Imponuje mi to jak bardzo Lennan dba o Aidana, ale chyba jeszcze bardziej podoba mi się stosunek młodszego do starszego brata. To urocze, że dla Aidana Lennan jest swoistym bohaterem, jakimś ideałem, któremu chciałby dorównać. Ta fascynacja jest co prawda przesadna, ale wywołuje we mnie pozytywne emocje.
Widzę, że nie tylko Deirdre ciągnie do lasu. Lennan też w jakiś niewytłumaczalny dla mnie sposób jest przyciągany w tamto miejsce. Ciekawa jestem co takiego się za tym kryje... no i czy się spotkają :)
Relacje rodzinne doskonałe, zupełnie inne niż w przypadku dziewczyn i to idzie na plus ;)
Pozdrawiam :*