Deirdre wpatrywała się
w horyzont niewidzącym wzrokiem. Czekała, aż na polanie pojawią się
przyjaciółki, ale póki co żadna jeszcze nie przyszła. Przyciągnęła do siebie
nogi i objęła je ramionami, a potem oparła na kolanach głowę. Wstęgi traw smagały
jej bose stopy. Buty leżały obok, bo nie miała ochoty w nich chodzić w takie
piękne popołudnie.
Chociaż bardzo się
starała, nie potrafiła przestać myśleć o Lennanie. Wcale nie dlatego, że
chłopak jej się spodobał albo że na jego widok przyspieszało jej serce. Po
prostu spotkania z nim były intrygujące, inne, a Lennan wydawał się naprawdę
sympatyczny. Deirdre odniosła wrażenie, że byłaby w stanie rozmawiać z nim o
wszystkim. Z czasem zaczęła się zastanawiać, czy nie mogliby się zaprzyjaźnić.
Przecież to byłoby nieszkodliwe, w końcu jedynie by rozmawiali, a ona
znalazłaby wkrótce męża w Ádh.
Nawet nie zauważyła,
kiedy Kiara i Cahan przyszły. Za bardzo pochłonęły ją własne myśli.
– Co jest? – rzuciła na
powitanie Cahan, jak zwykle nie bawiąc się w wymianę uprzejmości. – Wyglądasz,
jakbyś znajdowała się umysłem gdzieś daleko stąd.
Dziewczyna utkwiła w
Deirdre uważne spojrzenie błękitnych tęczówek. Jasne loki sterczały niesfornie
na wszystkie strony i nic nie skazywało na to, że ich właścicielka chociażby
spróbowała je poskromić.
– Po prostu się
zamyśliłam – wzruszyła ramionami Deirdre.
–
To wiem. Ale o czym myślałaś? Czyżby o twoim znajomym zza Teorainn?
Przez
chwilę Deirdre miała ochotę skłamać. Wcale nie dlatego, że nie ufała Cahan i
Kiarze. Bała się, że jeśli przyzna na głos, iż pozwala sobie na wspominanie spotkań
w lesie, wszystko stanie się jeszcze bardziej realne i już nigdy nie zakończy
tej bezsensownej znajomości. Jednak kiedy dostrzegła podekscytowanie w
błękitnych tęczówkach przyjaciółek, nie była w stanie niczego zataić.
–
Hmm… właściwie to tak…
–
Jaki on jest? – zapytała Kiara.
–
Przecież już wam opowiadałam. Ciemna karnacja, ciemne włosy i oczy…
–
Nie o to chodzi – przerwała od razu Cahan. – Kiara pewnie miała na myśli jego
charakter. Bo musi mieć w sobie coś interesującego, skoro wciąż o nim myślisz.
–
Właściwie to nie byłabym tego taka pewna. Chyba najbardziej podoba mi się w tej
znajomości fakt, że Lennana oddziela ode mnie Diamentowa Granica.
–
I to tyle? – Cahan jedynie uniosła brwi. – A więc chcesz nam powiedzieć, że ten
chłopak mógłby być właściwie nie do zniesienia, a i tak wciąż byś o nim myślała
tylko dlatego, że pochodzi z Mór?
–
No może nie do końca. Zresztą nie wiem. Nie lubię gdybania. Lennan jest nieco
ironiczny, chociaż momentami nieśmiały. A w innych chwilach nagle wydaje się
bardzo pewny siebie. Trochę nie potrafię go rozgryźć. Poza tym patrzy na świat
tak jak ja. Nie skupia się na codzienności jak większość ludzi. No i jest
artystą. Rzeźbiarzem.
To
było cudowne uczucie – móc tak po prostu podzielić się wszystkim z przyjaciółkami.
Duszenie tego w sobie było naprawdę męczące. Czuła na sobie baczne spojrzenie
Cahan. Dziewczyna lekko mrużyła oczy. Wyglądała tak, jakby dostrzegła coś, co
niezbyt jej się spodobało.
–
Uważaj, Deirdre. Ta znajomość z pewnością jest ciekawym doświadczeniem, ale
może też sprawić ci wiele przykrości…
–
Przykrości? O co ci chodzi, przecież to jest historia jak ze starych legend.
Trochę przypomina bajkę na dobranoc, którą kiedyś opowiadała nam nasza opiekunka
– rozmarzyła się Kiara. Chociaż zazwyczaj Deirdre lepiej rozumiała się z Cahan,
tym razem zgadzała się ze stanowiskiem jej siostry.
–
Po prostu czasem nasze serce się nie słucha i zaczyna nam za bardzo na kimś zależeć.
Jeśli przestaniecie być jedynie znajomymi i zaczniecie się przyjaźnić, trudno
będzie ci zaakceptować fakt, że oddziela was Teorainn.
–
Nie przesadzaj – prychnęła Deirdre. – Nawet, jeśli się zaprzyjaźnimy, chociaż w
to wątpię, to granica nie będzie żadną przeszkodą. Przecież my mamy tylko rozmawiać,
więc co za różnica? Teorainn i tak
jest niewidzialna, więc nawet nie musimy o niej pamiętać…
Chociaż
zazwyczaj to Cahan wykazywała sarkastyczną postawę, tym razem Deirdre nie
potrafiła ukryć irytacji. Po raz pierwszy to nie Kiara wyrażała dezaprobatę co
do jakichś działań. Tym razem jednak błękitne oczy dziewczyny błyszczały
podekscytowaniem, natomiast identyczne tęczówki bliźniaczej siostry zdradzały
niepokój. A może Cahan jest po prostu
zazdrosna, przemknęło Deirdre przez myśl. W końcu przez swoją buntowniczą
naturę miała problemy ze znalezieniem jakiegokolwiek młodzieńca, która
utrzymywałby z nią stały kontakt. Większość z nich wolała nieśmiałe i uległe
damy. Do tej pory Cahan zdawało się to nie przeszkadzać, ale przecież prawda mogła
wyglądać zupełnie inaczej…
Deirdre
powstrzymała jednak wybuch złości i zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście
może liczyć na przyjaźń z Lennanem. Im dłużej rozważała ten pomysł, tym
bardziej realny się jej wydawał. Lennan rozumiał wszystko to, czego Oisin nigdy
nie był w stanie pojąć. Mogła więc mieć przyjaciela mieszkającego po drugiej
stronie, nieszkodliwego znajomego, którego Oisin nawet nie będzie musiał się obawiać,
kiedy Deirdre zostanie jego żoną. Bo z każdym dniem nabierała pewności, że do
ślubu rzeczywiście dojdzie. Nawet nie wiedziała, gdzie mogłaby szukać swojego
wymarzonego ukochanego.
Przyjaźń
i to z kimś tajemniczym, kimś, kto żyje po drugiej stronie… To była taka
kusząca perspektywa, że Deirdre nie potrafiła pohamować uśmiechu, mimo uważnych
spojrzeń, które wciąż posyłała jej Cahan. Zresztą, co ją obchodziło zdanie
jednej z sióstr de Burgh? Cahan mogła uważać rozmowy z Lennanem za niemądry
pomysł, ale nikt nie kazał jej się wypowiadać na ten temat. W końcu to nie ona
uczestniczyła w spotkaniach.
Deirdre
była zaskoczona myślami, które kłębiły się w jej głowie. Od kiedy to miała w
sobie tyle irytacji i to w stosunku do własnej przyjaciółki? Przecież tak
rzadko się kłóciły i nigdy nie miały problemów z osiągnięciem porozumienia. Co
się zmieniło? Czy to kwestia złego dnia, czy to Deirdre nagle się zmieniła?
Siedziały w pokoju
Kiary. Deirdre usadowiła się wygodnie na wysokim łożu z baldachimem. Materac
był tak gruby, a nogi mebla tak wysokie, że dziewczyna nie dotykała podłogi.
Przez to czuła się jak małe dziecko, ale to wcale jej nie przeszkadzało,
zresztą łuk w kącie pokoju wyraźnie wskazywał na to, że jego właścicielka musi
liczyć co najmniej kilkanaście wiosen. Małe dzieci nie zabijają zwierzyny, nie
są w stanie naciągnąć cięciwy i nie lubią patrzeć na śmierć leśnych
mieszkańców.
Cahan
nie było z nimi. Wymknęła się do portu, by razem z załogą jakiegoś statku wypłynąć
na pełne morze i tam łowić ryby czy delektować się uczuciem przemierzania wód
pod pełnymi żaglami. Jej rodzice nie mieli pojęcia o tych wyprawach. Jakby się
nad tym zastanowić, nie tylko Deirdre skrywała tajemnicę, którą lepiej było nie
dzielić się z innymi.
–
Gdzie ją masz? – zapytała Kiara, rozglądając się z niepokojem.
–
Co?
–
Sarnę. Albo wiewiórkę. Nie wiem, na co polowałaś. Gdzie ją położyłaś? I nie
boisz się, że moi rodzice wejdą tu i zobaczą łuk?
–
Niespecjalnie. Nawet jeśli, to co z tego? Przecież i tak nikomu nie powiedzą.
Najwyżej matce, która i tak wie, że poluję. A dzisiaj nic nie zabiłam. Żadnej
wiewiórki ani zająca. Jakoś nie mogłam się skupić.
Istotnie,
wyprawa do lasu okazała się jedną wielką katastrofą. Deirdre nie umiała powstrzymać
gniewu, który wypełniał jej serce. Starała się poskromić emocje, tłumacząc
sobie, ze nie powinna mieć od Cahan żalu. Jednak z jakiegoś powodu uwaga o
znajomości z Lennanem naprawdę ją ubodła.
Po
kilku godzinach bezsensownego przechadzania się po lesie, kiedy Deirdre po raz
kolejny przez nieuwagę nastąpiła na gałązkę i wypłoszyła sarnę, postanowiła się
poddać i wrócić do wioski. Zamierzała z początku udać się do własnego domu, ale
po chwili ruszyła w innym kierunku.
W
ten sposób jakiś czas później stanęła przed drzwiami przyjaciółki. Służąca z
uprzejmym uśmiechem wpuściła Deirdre do środka, udając, że nie zauważyła łuku
przewieszonego przez ramię i leśnych igieł przyczepionych do spódnicy.
–
Jesteś zła na Cahan, prawda? Ale wiesz, że ona chciała dobrze…
–
Tak, wiem – westchnęła Deirdre. – Po prostu jej nie rozumiem. Tak, może się o
mnie martwić, ale przecież nie robię niczego złego. Ja tylko rozmawiam z
chłopakiem, którego przypadkiem poznałam. Nawet nie może się obawiać, że
zrobimy coś nieodpowiedniego, bo przecież oddziela nas Teorainn.
–
Och, Deirdre, ale przecież Cahan o nic cię nie podejrzewa! Ona po prostu nie
chce, żeby ktoś cię skrzywdził.
– No właśnie, ale
czemu? Czemu ona od razu zakłada, że to wszystko źle się skończy?
Deirdre gwałtownie
odwróciła się w stronę Kiary. Materiał sukienki poruszył się niespokojnie, a
przepaska przekrzywiła się i opadła na oczy. Dziewczyna poprawiła ją jednym
gniewnym ruchem. Chociaż wyznawała realistyczne podejście do życia, jednocześnie
bardzo chciała wierzyć, że istnieje coś poza zwykłą rutyną, że marzenia się spełniają
i czasem ludziom przytrafiają się rzeczy niezwykłe.
– Wiesz, zawsze marzyłam,
żeby mieć przyjaciela. Nie przyjaciółkę, bo dziewczyny zupełnie inaczej patrzą
na świat. Ale trudno znaleźć kogoś, kto nie będzie mnie traktował jedynie jako
potencjalnej kandydatki na żonę. Zaczęłam już wątpić, że znajomość z młodzieńcem
może nie być jednoznaczna z rozważaniem zamążpójścia. Ale z Lennanem jest zupełnie
inaczej. Wszystko dzięki Diamentowej Granicy. Ona ułatwia tak wiele spraw!
Kiara przyglądała się
Deirdre w milczeniu. W jej spojrzeniu było coś niepokojącego. Z każdym kolejnym
wypowiadanym przez siebie słowem Deirdre widziała, jak to dziwne uczucie
narasta. Łudząco przypominało błysk w oczach Cahan.
– Deirdre, nie zrozum
mnie źle, ale Teorainn wcale nie jest
ułatwieniem. Może sprawia, że wasze spotkania są niezwykłe, ale musicie
ograniczać się do przebywania w konkretnych miejscach.
– To bez różnicy –
wzruszyła ramionami Deirdre. – Gdyby Lennan pochodził z Ádh, nie mogłabym się z nim widywać, bo należy do klasy średniej,
więc i tak spotykalibyśmy się w tajemnicy. Pewnie w lesie, dokładnie tak jak
teraz. Z tym, że gdyby ktoś nas zauważył, od razu zaczęłyby krążyć plotki, że
to jakiś sekretny związek, zakazana miłość, choć my tylko byśmy się
przyjaźnili. A tak? Tak nie ma żadnych problemów. Nawet jeśli ktoś jakimś cudem
nas zauważy, pomyśli, że niedługo przestaniemy rozmawiać. Właśnie dlatego, że
dzieli nas Diamentowa Granica. Przecież to idealne!
Deirdre zaczęła jeszcze
bardziej wymachiwać nogami, a podekscytowanie błyszczało w jej oczach. Kiara
nie wyglądała na przekonaną, ale to nie miało żadnego znaczenia. Może i granica
rzeczywiście sprawiła, że świat stał się bardziej skomplikowany pod pewnymi
względami, ale czasem stanowiła też ułatwienie. Oczywiście matka nie byłaby
zadowolona, gdyby jakimś cudem o wszystkim się dowiedziała, ale w końcu nawet
ona machnęłaby ręką. I tak to mniejszy skandal niż bieganie boso z łukiem po Collie Fada.
– Wiesz co, zazdroszczę
ci – westchnęła Kiara. – Cały czas stosuję się do wszystkich zasad, jestem
przykładną dziewczyną i skończę z cudownym mężem i kilkorgiem dzieci, ale moje
życie będzie nudne. Jestem pewna, że nie spotka mnie żadna przygoda i to
właśnie przez moja wieczną perfekcję.
– No to nie bądź
perfekcyjna – wzruszyła ramionami Deirdre. – Chcesz się przekonać, jak to jest
być mną, to możemy pójść razem na spotkanie z Lennanem. Albo zrobić coś innego,
co zdecydowanie nie spodobałoby się twoim rodzicom…
Oczy Kiary zabłysły,
ale już po chwili dziewczyna opuściła głowę. Deirdre wiedziała, że w głowie
przyjaciółki właśnie toczy się walka.
– No nie wiem… No
dobrze… Może masz rację. Ale w takim razie najpierw zapytaj Lennana, czy nie ma
nic przeciwko. Pójdę następnym razem.
– Nie ma sprawy –
uśmiechnęła się Deirdre. Spojrzała na słońce, które już dawno minęło najwyższy
punkt na niebie i teraz zbliżało się ku horyzontowi. Zdążyła zapomnieć o całej
złości, jaka pojawiła się w jej sercu po rozmowie z Cahan.
– A kiedy tak właściwie
masz się z nim zobaczyć?
– Jutro.
– W takim razie może
już idź. Powinnaś być wypoczęta…
Deirdre jedynie prychnęła
lekceważąco, słysząc te słowa. To, jak będzie wyglądać, kiedy następnego dnia
spotka Lennana, nie miało żadnego znaczenia. Nie musiała się starać. To nie był
Oisin, którego widziała na kolejnym wystawnym przyjęciu. To był chłopak klasy
średniej, z którym w innej sytuacji może nawet by nie rozmawiała.
Mimo wszystko Deirdre
postanowiła posłuchać rady Kiary i udała się do wyjścia. Szybko przemierzyła
ścieżkę ciągnącą się przez posiadłość rodziny blondynki i już zdecydowanym krokiem
zmierzała w stronę własnego domu. Właściwie wyszła tylko dlatego, że nie chciała
natknąć się na Cahan, która niewątpliwie miała już wkrótce wrócić z portu. Noc
była dostatecznie długa, by obie dziewczyny ochłonęły i już następnego dnia zapomniały
o całej nieprzyjemnej sytuacji.
Cahan stała na
pokładzie małego statku i wpatrywała się w czarne niebo. Uwielbiała noc i tajemnice,
jakie skrywała ciemność. Gwiazdy były widoczne tylko, gdy znikało słońce i
wtedy dziewczyna mogła się przyglądać, jak świecą na niebie o wiele jaśniej niż
jakiekolwiek świece czy ogniska. Niektóre migotały niepewnie, inne wręcz oślepiały.
Wiatr targał jej
włosami. Mocniej złapała linę przymocowaną do żagla i stanęła na dziobie. Czuła
się jak zwyciężczyni, zdobywca pokładu. Na chwilę zamknęła oczy i wyobraziła
sobie, że lata. Wiatr łopotał żaglami, szarpał jej suknię i zapewniał złudne
poczucie wolności. Właśnie o takim życiu marzyła Cahan, a nie o spędzeniu
reszty swoich dni w domu, zniewolona u boku męża, którego wcale nie chciałaby
poślubić.
Jeden z chłopców
zajmujących się statkiem, podszedł bliżej. Czuła, że na nią patrzy, choć stał
za jej plecami. Zresztą młodzieńcy często jej się przyglądali. Trochę ze
względu na jej buntowniczą postawę i suknie zupełnie inne niż stroje
pozostałych dziewczyn z Ádh. No a
poza tym chłopcy na statkach raczej nieczęsto mieli okazje widywać kobiety.
– Chciałabym być córką
pirata – odezwała się cicho, wiedząc, że młodzieniec z pewnością jej wysłucha.
– Wtedy mogłabym pływać na statku, przeżywać cudowne przygody, rabować sąsiednie
krainy i nigdy nie wiedziałabym, co przyniesie jutro. To musi być cudowne
uczucie, kiedy każdy kolejny dzień to niespodzianka. Mogłabym mieć wielu
przelotnych kochanków, a kiedy upatrzyłabym sobie kogoś szczególnego, po prostu
bym go porwała. Przebywałby ze mną na statku tak długo, aż w końcu by mnie
pokochał. Wtedy wzięlibyśmy piracki ślub i razem podróżowali po świecie.
Przygoda trwałaby dalej.
Chłopak milczał. Nie miała
pojęcia, jak mu na imię, ale tak było lepiej. Za to wszyscy na statku wiedzieli,
że niebieskooka blondynka zwie się Cahan de Burgh i że należy do klasy
pierwszej. Plotki w każdej chwili mogły rozejść się po mieście, choć tak
naprawdę powstrzymywała je tylko ze względu na gniew rodziców. Nie obchodziło
jej zdanie innych, ale nie chciała, by ojciec i matka do końca życia wypominali
jej wszelkie złe zachowanie. Już i tak wiecznie porównywali ją do idealnej
Kiary.
Wiedziała, że chłopak
kompletnie jej nie rozumie. Pewnie zastanawiał się, czemu dziewczyna, która ma
wszystko, może pragnąć zupełnie innego życia. Po co rabować okręty, jeśli można
spędzać całe dnie w domu, nic nie robiąc albo w ostateczności zajmując się
dziećmi czy urządzając przyjęcia?
– Jasne, nie musisz nic
mówić – wzruszyła ramionami. Przez chwilę miała ochotę się odwrócić i spojrzeć
na młodzieńca, ale szybko porzuciła ten pomysł. Zamiast tego wpatrywała się w
niebo zlewające się gdzieś na horyzoncie z równie ciemną wodą. – Właściwie tak
jest nawet prościej. Jedynie stoisz i słuchasz, a potem zapłacę ci za milczenie
i zapomnimy o całej sprawie. – To była główna zaleta przynależności do klasy
pierwszej: zawsze miało się odpowiednią sumę, by przekupić nawet największego
plotkarza. – Wiesz, moja przyjaciółka właśnie przeżywa swoją wielką przygodę.
Obraziła się, kiedy powiedziałam, że popełnia błąd. Wydaje mi się nawet, że
miała rację. Może i udawałam, że się o nią martwię i po części tak jest, ale
chyba przede wszystkim jej zazdroszczę. Bo widzisz, mogę pływać sobie z wami
nocą, łowić ryby i udawać pirata, ale nigdy tak naprawdę nim nie będę. Nie
wypłynę za dnia, chyba, że z ojcem, w interesach, jednym z tych ogromnych,
drogich okrętów, gdzie roi się od służby.
Do czego to doszło, że
zwierzała się chłopakowi, którego imienia nawet nie znała? I prawdopodobnie
słuchał jej tylko dlatego, że miała mu potem zapłacić za zachowanie wszystkiego
dla siebie. Zdawała sobie jednak sprawę, że w całym Ádh brak innego powiernika jej tajemnic. To było takie żałosne! A
przecież ludzie twierdzili, że osoby klasy pierwszej mają dosłownie wszystko…
Wiatr zawiał
gwałtownie, porywiście i poruszył materiałem sukni. Spódnica nagle odsłoniła
połowę uda Cahan i choć dziewczyna od razu ją przytrzymała, usłyszała tupot
stóp i wiedziała, że chłopak, który stał za nią, pospiesznie się oddalił. Jedno
z pewnością można było powiedzieć o członkach załogi – byli dobrze wychowani i
odwracali wzrok, gdy zdarzały się podobne sytuacje. Cahan lekko się uśmiechnęła.
Wiedziała, że muszą
powoli kierować się w stronę portu. Zmrok zapadł już dawno, a przecież należało
choć na chwilę położyć się spać. Do tej pory nie była pewna, czy rodzice
naprawdę o niczym nie wiedzieli, czy też po prostu woleli nie zauważać wybryków
córki.
Noc była dobra, by
ochłonąć po kłótni z Deirdre. Nieczęsto zdarzało im się mieć odmienne zdanie na
jakikolwiek temat. To bliźniacza siostra Cahan zazwyczaj zdawała się nie
pasować do ich dwójki, kiedy te głośno się z czegoś śmiały albo wpadały na
kolejny szalony pomysł. Nie tym razem. Tym razem to Kiara była tą, która rozumiała
się z Deirdre.
Statek powoli zaczął
skręcać. Wiedziała, że zawracają w stronę portu. Najwyższy czas. Cieszyła się,
że chłopcy w ogóle zgadzają się na te nocne wyprawy. Nie była pewna, czy robili
to ze względu na jej pieniądze, czy możliwość spędzenia czasu z dziewczyną
klasy pierwszej. Chociaż właściwie to i tak bez znaczenia. Liczył się jedynie
fakt, że choć przez kilka chwil mogła smakować złudnej wolności. Zamknęła oczy,
wdychając zapach morza, słuchając szumu fal i czując wiatr targający jej
włosami. Gdyby była córką pirata, tak właśnie wyglądałby każdy dzień.
~*~
Przyznam szczerze, że
bardzo lubię drugą cześć tego rozdziału. Wątek Cahan będzie przewijał się przez
całe opowiadanie. Wszystkie fragmenty związane z życiem jednej z bliźniaczek
bardzo dobrze mi się pisało, dlatego cieszę się, że wreszcie możecie się zapoznać
z jednym z nich.
Wciąż wprowadzam
poprawki, chociaż przede mną jeszcze ostatnie 11 rozdziałów do sprawdzenia, a
potem wszystko ostatni raz od początku do końca i będę mogła uznać, że
oficjalnie ukończyłam "Teorainn". Z tymi poprawkami wiąże się kolejna
nazwa. Chodzi o Diamentową Granicę czyli po prostu tłumaczenie "Teorainn
Diamond" z irlandzkiego na polski. Tak jak przedtem w przypadku Collie
Fada - w poprawionej wersji rozdziałów 1-9 te nazwy cały czas się przewijają,
po prostu na blogu publikowałam rozdziały przed najświeższą korektą, więc nie
jest tak, że nagle magicznie pojawiają się nieznane dotąd nazwy.
To chyba tyle. Wydaje
mi się, że już więcej zamieszania z nazwami nie będzie.
Oczywiście jeśli mam u
Was jakieś zaległości, nadrobię do końca weekendu.
A jeśli ktoś jeszcze
nie odwiedził drugiego mojego bloga, a ma ochotę przeczytać inną historię
fantasy, to zapraszam:
Jedyne, czego (a właściwie kogo) brakowało mi w tym rozdziale to Lennan, ale przecież nie może pojawiać się w każdym. Co do reszty nie mam żadnych zastrzeżeń. Czytało mi się wyśmienicie i jestem jak najbardziej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że reakcja Cahan była nieco zaskakująca. Szczerze zaczęło mnie zastanawiać, czy naprawdę martwi ją to, że Deirdre spotyka się z tajemniczym mężczyzną. Przyszło mi nawet do głowy, że mogła ją spotkać podobna historia i zakończyła się ona rozpaczą... Jak się okazało jednak Deirdre miała rację i jej przyjaciółka była po prostu zazdrosna. W sumie to jej się nie dziwie...
Nawiązując jednak do tego fragmentu na łodzi. Zastanawia mnie ten chłopak, który wysłuchiwał zwierzeń Cahan. Nie wiem, ale wydaje mi się, że odegra on jakąś większą rolę w tym opowiadaniu. Trudno mi sobie wyobrazić, że wspomniałaś o nim ot tak, ale kto to wie?
Czekam na ciąg dalszy. Bardzo podoba mi się ta historia. Jest wręcz taka bajkowa i piękna. Ah... Muszę uzbroić się w cierpliwość. Tymczasem pozdrawiam! :)
Na Lennana nie będziesz musiała długo czekać, bo pojawi się już w kolejnym rozdziale, który mam nadzieję wstawić jeszcze w tym tygodniu. Nie, Cahan nie przeżyła czegoś takiego jak Deirdre. Po prostu nagle dziewczyna zaczęła realistycznie patrzeć na świat i martwi się o przyjaciółkę.
UsuńO chłopaku oczywiście nie wspomniałam tak po prostu. Może nie jest bardzo istotną postacią, ale należy do załogi, z którą zazwyczaj Cahan pływa na rejsy, więc jeszcze kilka razy pojawi się w rozdziałach.
Nic dziwnego, że znajomość z Lennanem jest dla Deirdre taka ekscytująca. Od dawna chciała się dowiedzieć czegoś więcej o krainie, od której oddziela ją Diamentowa Granica, a poza tym, jak sama powiedziała, miło czasem porozmawiać z przedstawicielem płci przeciwnej, bez żadnych podtekstów i zobowiązań. Co prawda mnie i tak się wydaje, że ta dwójka jeszcze się do siebie zbliży, tak czy siak cieszę się z tej przyjaźni niemal tak samo, jak główna bohaterka. Oboje mogą się wiele od siebie nauczyć :) Prawdę powiedziawszy sama jestem nieco zaskoczona podejściem Cahan. Wydawało mi się, że ona jeszcze bardziej będzie się podniecała Lennanem i błagała Deirdre, by zabrała ją na spotkanie z nim, tymczasem okazała się wyjątkowo sceptyczna. Mimo to nie wydaje mi się, by było to powodowane zazdrością. Nie pasuje mi to do Cahan - pewnie przemawia przez nią zwyczajna troska, jak zresztą zauważyła Kiara. Deirdre nie dostrzega, że tak naprawdę Teorainn nie jest ułatwieniem, a problemem, bo kiedyś na pewno zacznie jej przeszkadzać fakt, że nie może zwyczajnie usiąść obok Lennana i nie przejmować się żadną niewidoczną granicą. Nie sądzę też, by Oisin był zachwycony ich spotkaniami, nawet jeśli Deirdre twierdzi, że mają one wyłącznie charakter koleżeński. Dlatego Cahan miała słuszność z tymi swoimi ostrzeżeniami, więc mam nadzieję, że jej dystans nie sprawi, że jej relacje z przyjaciółką pogorszą się. Co do Kiary to wydaje mi się, że dobrze by jej zrobiło poznanie Lennana. Ta nieustająca perfekcyjność wyraźnie ją męczy, a chociaż nikt jej nie każe biegać po lesie z łukiem, powinna zobaczyć kawałek innego życia, by później, za kilka lat, nie żałować niewykorzystanej szansy.
OdpowiedzUsuńFragmenty z Cahan są faktycznie fantastyczne. Znakomicie przybliżyłaś jej osobowość i pokazałaś, że to niezwykła dziewczyna. Podoba mi się, że nie koncentrujesz się wyłącznie na głównej bohaterce, ale starasz się, by czytelnicy lepiej poznali inne postaci, przez co mogą później zostać w pełni zrozumiani. Cahan przypomina ptaka, na co dzień uwięzionego w klatce, ale wykorzystującego każdą nadarzającą się okazję, by wyprostować skrzydła. Jest tak inna od Kiary, że aż trudno uwierzyć, że są siostrami. Ta jej wizja z piratami była niezła, wyobraziłam ją sobie u boku typowego kapitana statku :D Mam nadzieję, że Cahan również będzie miała swoją wielką przygodę i ostatecznie znajdzie szczęście. Bo jej wyprawy czy sprzeciwianie się sztywnej etykiecie może i daje jej tymczasową radość, ale nie sprawią, że będzie się czuła spełniona.
Świetny rozdział, już czekam na następny. Pozdrawiam :)
Mimo tego, że mogłoby się wydawać, że to Cahan zawsze łamie zasady, a Kiara się ich trzyma, to w tym wypadku jest na odwrót. Kiara uwielbia marzyć i chociaż sama nie odważyłaby się na rozmowę z kimś z drugiej strony, to ze wszystkich sił kibicuje Deirdre, która robi to, na co Kiarze nie starcza odwagi. Cahan tymczasem patrzy na całą sytuację nieco bardziej realistycznie i obawia się konsekwencji. Bo rzeczywiście trudno być z kimś w bliskich relacjach bez możliwości dotyku. Chociażby kiedy np. Deirdre byłaby smutna, Lennan nie mógłby jej przytulić, tak po koleżeńsku, tylko musiałby się ograniczyć do słów, a w takich sytuacjach więcej może zdziałać objęcie kogoś ramieniem niż wiele pięknych zdań.
UsuńCahan będzie miała przygodę. Może nie aż taką jak Deirdre, ale w jej życiu trochę będzie się działo...
To mnie Cahan zaskoczyła. Właściwie to spodziewałam się, że zachwyci się tym, że Deirdre dalej utrzymuje znajomość z Lennanem i zdecydowanie będzie Deirdre wspierać w tym jej małym „sekreciku”. Tymczasem, to strachliwa Kiara okazała się tą, która przyjęła nowiny dotyczące spotkań Deirdre i Lennana z olbrzymim entuzjazmem. Cóż… wygląda na to, że Cahan to nie taka zwykła buntowniczka, która lubi ot tak wychodzić poza schematy i łamać wszelkie reguły. Fakt, denerwują ją pewne narzucone zasady, ale jednocześnie zachowuje całkiem sporo rozsądku i przynajmniej jeśli chodzi o sprawy dotyczące bliskich jej osób, potrafi dość racjonalnie ocenić ewentualne zagrożenia. Nie wiem, nie wdaje mi się by kierowała nią zazdrość. Rzeczywiście, Deirdre ma swoją wielką przygodę, a ona, Cahan, musi na razie zadowolić się marzeniami o tej przygodzie. Ale mimo wszystko, myślę, że największą rolę w tym, jak to Cahan postrzega spotkania Deirdre i Lennana odgrywa zwykła troska o przyjaciółkę. Nawet Kiara, której romantyczna natura z początku wzięła górę i pozwoliła jej niezwykle entuzjastycznie zareagować na wspomnienie o Lennanie, z czasem doszła do wniosku, że w myśleniu Deirdre jest mała nieprawidłowość. Tyle, że Kiara nigdy nie powiedziałaby jawnie o swoich obawach, nie odważyłaby się tak bezpośrednio Deirdre zademonstrować, że cała ta sprawa z potajemnymi spotkaniami nie jest tak do końca wspaniała (jak też uczyniła to wcześniej Cahan). Po prostu Deirdre zapomina o czymś takim, jak przywiązanie i… postęp :P Tak to już jest, że jeśli poznajemy kogoś i ta osoba potrafi nas sobą zainteresować (a Lennanek z całą pewnością Deirdre zainteresował po części, dlatego że mieszka po drugiej stronie granicy, a po części przez to, jaki jest xd), to z czasem potrzebujemy czegoś więcej niż tylko rozmów. Nie chodzi nawet o samą sferę fizyczną (buu, Lennanek i Deirdre się nie mogliby się przytulić ani co gorsza pocałować *chlip, chlip*), ale też o to, że po prostu nawet jeśli ktoś zostaje czyimś przyjacielem, to odczuwa konieczność robienia razem wspólnych rzeczy, dzielenia się swoimi zainteresowaniami. A Deirdre i Lennan mogą tylko stać albo siedzieć, patrzeć się na siebie i rozmawiać. Ewentualnie przyprowadzą na spotkanie czy to Cahan/Kiarę czy małego Aidana i tyle… Deirdre nie da rady zagrać Lennanowi (szkoda, że moja cudowna wizja nie ma szansy się sprawdzić przez względy praktyczne xd), a Lennan nie zaciągnie jej do swojego domu. Cahan być może dostrzega ten aspekt i po prostu martwi się o Deirdre, bo nie chce, żeby dziewczyna cierpiała.
OdpowiedzUsuńRety, ten fragment z perspektywy Cahan… coś wspaniałego. Sama, jak byłam małym dzieckiem, marzyłam o tym, by być córką pirata albo chociaż siostrzenicą :D Także wygląda na to, że mam z Cahan coś wspólnego… Chciałabym, żeby Cahan udało się choć częściowo spełnić swoje plany (bo jednak córką pirata nie zostanie już raczej :D), żeby udało jej się uzyskać prawdziwą wolność, która nie będzie tylko namiastką, a czymś takim, co wprawi ją w prawdziwą radość i spełni jej oczekiwania. Polubiłam ją po tym fragmencie bardzo, ale to bardzo i cieszę się, że jej wątek będzie się gdzieś przewijać. W ogóle to jakoś tak „wielka tajemnica Cahan” przemawia do mnie o wiele bardziej niż „wielka tajemnica Deirdre”. Po prostu lubię wodę i podróże, a z kolei polowania to jakoś tak zupełnie nie moja bajka ;) To tylko sprawia, że Cahan znowu zyskuje w moich oczach (Deirdre też bardzo lubię, oczywiście :D)
Pozdrawiam <3
To wszystko dlatego, że Cahan nie buntuje się dla samej idei buntu albo uprzykrzenia życia rodzicom. Ona właściwie chciałaby, żeby rodzice byli z niej dumni, a ludzie na ulicy nie wytykali jej palcami. Z tym, że Cahan w życiu myśli przede wszystkim o wygodzie i o spełnianiu swoich marzeń, a to niestety kłóci się z tym, co jest dobrze widziane w jej mieście. Mimo wszystko nie ma w sobie tyle odwagi, by jawnie powiedzieć rodzicom o swoich rejsach, a tylko wtedy mogłaby naprawdę poczuć się wolna. Póki co musi zadowolić się nocnymi wyprawami.
UsuńRównież podoba mi sie część napisana z perspektywy Cahan! Dzięki temu widać tutaj inne spojrzenie na świat. Fajnie jest sie dowiedzieć, że Cahan również robi coś czego nie powinna a fakt, że jest to pływanie statkiem przemawia do mnie szczególnie, bo sama to uwielbiam ;) Ciekawe czy Lennan będzie chciał poznać Kiare.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli chodzi o robienie rzeczy, które nie przystoją wysoko urodzonej dziewczynie, to Cahan zawsze jest pierwsza w kolejce ;p Ale o ile ludzie jakoś przyzwyczaili się od jej zbyt krótkich sukienek, to raczej nie zaakceptowaliby tak łatwo faktu, że Cahan wypływa na morze z ubogą załogą. A tym bardziej, że któremuś z nich się zwierza. Nawet jeśli płaci mu za słuchanie i milczenie.
UsuńZ leciutkim poślizgiem, ale wreszcie jestem.
OdpowiedzUsuńCóż, rozdział bardzo mi się podobał, chociaż w twoim wydaniu każda poprzednia notka budziła we mnie podobne uczucia, więc to chyba przestaje zaskakiwać.
Deidre może zaprzeczać, ale widać, że Lennan wszedł jej do głowy i chyba zagościł w niej na dobre. Ona może twierdzić, że ta znajomość jest nieszkodliwa i uda im się pozostać jedynie przyjaciółmi, ale ja raczej stanę po stronie Cahan. Ta znajomość z całą pewnością sprowadzi na nich cierpienie. W końcu człowiek potrzebuje bliskości drugiego człowieka, a ta niewidzialna granica uniemożliwia to przynajmniej w sferze fizycznej.
Deidre może i to rozumie, ale nie dopuszcza tej myśli do siebie, a przez to tak łatwo się irytuje i złości na przyjaciółki. No, ale z drugiej strony Cahan też nie jest zupełnie bezinteresowna w swoich działaniach. W jakimś stopniu przemawia przez nią zazdrość. No, ale Deidre nie jest jedyną osobą, która posiada swój mały sekret. Cahan poszła dalej, bo chyba swoją tajemnicą nie podzieliła się nawet z przyjaciółkami.
Podobało mi się to zakończenie, ten fragment z perspektywy Cahan. Doskonale przybliżyłaś charakter tej postaci za co jestem ci wdzięczna. Chyba właśnie w tym rozdziale najlepiej zarysowały się różnice między siostrami. Cahan pragnie wolności, niezwykłej przygody i mam nadzieję, że w jakimś stopniu uda jej się spełnić to swoje marzenie. Polubiłam ją. Może nawet odrobinę bardziej niż Deidre. Lubię jej zdecydowanie i tą buntowniczą postawę. Deidre niby chce się buntować, ale bliżej jej chyba do Kiary.
Ogólnie podziwiam cię, że tak wielką uwagę poświęcasz każdej postaci. Dajesz nam w ten sposób możliwość spojrzenia na prezentowaną historię oczami każdego z bohaterów. Przedstawiasz ich poglądy, wątpliwości i to jest naprawdę super.
Czekam na ciąg dalszy
Pozdrawiam!
Nawet gdyby Deirdre i Lennan jedynie się przyjaźnili, to granica i tak naprawdę wiele by utrudniała. Przede wszystkim mają bardzo ograniczone miejsca spotkań i wielu rzeczy po prostu nie są w stanie wspólnie zrobić. Cahan dobrze zna swoją przyjaciółkę i wie, że Teorainn z czasem bardzo zacznie jej przeszkadzać. No i po części oczywiście jest zazdrosna. Deirdre i Kiara wiedzą, że Cahan pływa, bo bardzo trudno byłoby jej to przed nimi ukryć.
UsuńO, zaskoczył mnie wniosek, że Deirdre ma więcej wspólnego z Kiarą niż z Cahan. Sama nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałam. Wydawało mi się, że tkwi raczej gdzieś po środku, jeśli chodzi o chęć buntu i przestrzeganie zasad.
A już sądziłam, że masz zamiar na dobre zawiesić Teorainn, a tutaj miła niespodzianka. Początek dość monotonny, ale w środku rozpoczyna się ciekawie dziać, jak zresztą w każdym Twoim opowiadaniu. Przepraszam, że do tej pory nie komentowałam, ale wolałam się nie ujawniać i być tą tajemniczą wielbicielką :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam inne Twoje opowiadania.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny! :)
Oczywiście anonimowi czytelnicy również mnie cieszą, tym bardziej, że skoro się nie ujawniają, to na pewno czytają dla samego czytania, a nie dlatego, bym ja w ramach wdzięczności odwiedzała ich blogi (co oczywiście nie znaczy, że sądzę, że moi stali czytelnicy, którzy zostawiają po sobie komentarze robią to tylko dla odniesienia własnej korzyści). Mimo wszystko cieszę się, że się ujawniłaś, bo każdy kolejny czytelnik sprawia, że moja motywacja do pisania rośnie.
UsuńBardzo zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem! Chodzi mi o pojawienie się Cahan i jej perspektywę. Nie sądziłam, że będziesz wplatać fragmenty widziane oczami kogoś innego, ale to moim zdaniem bardzo ciekawy zabieg. Dzięki temu możemy lepiej poznać innych bohaterów no i rozwijasz wiele wątków. A to bardzo wzbogaca opowiadanie. Podoba mi się! ;)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że Cahan ma takie marzenia. Być córką pirata? No proszę! :D szalona z niej dziewczyna, nie powiem. Ale w sumie wcale się nie dziwię. Odnoszę wrażenie, że w ich świecie wszystko jest takie proste, stonowane i ułożone. Nie dziwię się, że młode dziewczyny marzą o jakiś podbojach, wariacjach, odbieganiu od normy. Deirdre ma swoje polowania i wypady do lasu, a Cahan marzenia o pirackim życiu;D
A co do kłótni to uważam, że Deirdre nie powinna się tak unosić. Przecież nikt nie chce dla niej źle, wszyscy się po prostu martwią o nią i powinna to zrozumieć. Przyjaciółki nie chciały by miała złamane serce... To dobrze o nich świadczy. Co nie zmienia faktu, że ona i tak zrobi co chce i wszyscy wiemy co postanowi;D Nie zrezygnuje z tych spotkań, jestem pewna.
Pozdrawiam! ;*
Będą pojawiać się wątki pobocznych bohaterów, choć oczywiście będzie ich o wiele mniej niż fragmentów poświęconych Deirdre czy Lennanowi.
UsuńMoże rzeczywiście to ta idealność świata sprawia, że zarówno Cahan, jak i Deirdre poszukują odmienności i mają swoje tajemnice, chociaż zdecydowanie Cahan ma o wiele większe trudności z wpasowaniem się w środowisko.
No tak, Deirdre zdecydowanie nie zrezygnuje ze spotkań z Lennanem. A czy dobrze się to dla niej skończy... czas pokaże ;))
przeczytalam juz dawno, ale sie okazalo, ze bez zalogowania nie moge dodac komentarza,a dopiero teraz nadszedl moment, w ktorym moge to zrobic. Rozdzial bardzo mi sie podobal szczegolnie perspektywa Cahan. nie spodziewalam sie, ze dziewczyna ma takie marzenia... Corka pirata-to byloby ciekawe. Ale jednoczesnie byl taki smutek w tych jej marzeniach... Ech... Mysle jednak, ze powinnas rownie duzo pisac o drugiej blizniaczce, bo tak to byloby troche niesprawiedliwie. Hm, mysle, ze C moze i zazdroscic Deirde i stad jej sloowa dotyczace Lennan, lecz z drugiej strony sadze, ze ma sporo racji. Teraz byc moze D uwaza, ze bariera jest pozytywem, ale mysle, ze niestety dosc szybko zmieni zdanie. I wtedy moze byc z tym problem. Bo jak niby przejda te bariere? z niecierliwoscia czekam na cd
OdpowiedzUsuńO Kiarze też będzie kilka rozdziałów, chociaż zupełnie innych. Druga bliźniaczka jest z natury spokojna i nie ma tajemnic takich jak Cahan czy Deirdre.
UsuńNie wierzę, by jakakolwiek bliższa relacja była możliwa bez dotyku. Nie mówię nawet o miłości, tylko chociażby o przyjaźni. Czasami gesty są o wiele lepsze niż słowa, a jeśli nie można kogoś chociażby przytulić, słowa na niewiele się zdadzą.
Jestem. Udało mi się nadrobić rozdziały. Przepraszam, że nie skomentuję każdego z osobna, ale mam jeszcze tak tragicznie dużo blogów do przeczytania, że chyba nocy mi zabraknie, a nie chcę odkładać tego na kolejny dzień, bo znowu pojawi się coś nowego, a ja znowu będę musiała lecieć do pracy.
OdpowiedzUsuńW kazdym razie podoba mi się postawa tej dziewczyny. Nie próbuje się dopasować, w głębi serca robi to, co lubi robić i ja ją w pewien sposób podziwiam. Jakby nie patrzeć to żyje w zupełnie innych czasach. Czasach, keidy wola rodziców była najwazniejsza. Teraz możemy robić co chcemy a i tak większość boi się podążać za marzeniami. To trochę głupie. Ale jednak prawdziwe.
Bardzo podobały mi się opisy. Jejku. Z taką dokładnością to wszystko przedstawić nie jest łatwo. Zawsze podziwiałam osoby piszące opowiadania, które przywiązują uwagę do szczegółów. Napisać historię potrafi każdy, ubarwić ja już nie.
Jesli mozesz to powiadamiaj mnie o kolejnych rozdziałach. Będzie mi o wiele prościej je znaleźć, bo tak to robią mi się straszne zaległości.
Pozdrawiam serdecznie :)
Deirdre trochę wyprzedza swoją epokę, tak samo Cahan. Obie nie chcą wpasowywać się w społeczeństwo, a zamiast tego szukają własnego szczęścia. O ile jednak Deirdre ma szansę, że spełni się jej marzenie i odnajdzie tą swoją upragnioną miłość, Cahan ma zdecydowanie trudniej. Jeśli rzeczywiście postanowiłaby pływać po morzu z ubogą załogą, rodzice chyba by ją wydziedziczyli.
UsuńNawet nie wiesz, jak mnie cieszy, że opisy Ci się spodobały. Tym bardziej, że czasem słyszę, że za bardzo skupiam się na szczegółach i przez to rozwlekam akcję.
Pewnie, będę Cię powiadamiać o rozdziałach, żaden problem :))
Hmmm... ja też ostatnio miałam niewiele czasu dla blogosfery. Tak już jest, przecież nie żyjemy tylko z nosem w ekranie komputera. W kazdym razie wkrótce, nawet jeśli z przerwami, wszystko nadrobię.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... właściwie nie chcę tu zachowywać jakiegoś porządku, bo mi to nie pasuje, wiec zacznę od piratów. Przyszło mi do głowy pytanie. Czy Teorainn ma jakąś swoją granicę? Pomyślałam sobie, że być może jest taka możliwość by jakoś ją opłynąć statkiem? W ogóle jestem szalenie ciekawa, czy planujesz gdzieś jakąś ujmę w Diamentowej Granicy, która pozwoli bohaterom przedostatnie się na drugą stronę, czy też nie? Zakładam, że mi tego nie zdradzisz, ale zapytać zawsze można.
Poczucie wolności... przy usposobieniu jakie podarowałaś Cahan, wcale nie dziwię się, że bohaterka tego właśnie pragnie najbardziej.
To co mnie bardziej zastanawia to to, że obie siostry są zazdrosne. Ukazałaś je jako dwa skrajne przeciwieństwa, że to aż dziwne, że można być tak poukładanym jak Kiara, lub tak nieokiełznanym jak Cahan. I to właśnie sprawia, że każdej czegoś brakuje.
Deirdre może i ma szansę na ciekawa znajomość, ale jeśli Teorainn pozostanie nienaruszona, ciężko przewidzieć jaka przygoda może się jej przytrafić. Na tym etapie, nie widzę powodu do zazdrości. Każda z nich może porozmawia z Lennanem i usłyszeć o Mór. Poza tym, że to musi być utrzymane w sekrecie, nie sądzę by było to szaleństwo, którego tak pragną obie siostry...
Ciekawe rysujesz charaktery swoich postaci. Myślę, że to właśnie to sprawia, że twoje opowiadanie jest dla mnie wartościowe, zwłaszcza, że ogólna akcja przebiega raczej spokojnie.
No nic, tyle dziś ode mnie, pozdrawiam :*
Co do opłynięcia granicy, to Deirdre wpadnie na ten pomysł, więc poznasz odpowiedź na swoje pytanie, ale przed nami jeszcze dobre kilka, a może kilkanaście rozdziałów, nim to nastąpi.
UsuńKiarze brakuje spontaniczności i wyróżniania się z tłumu, bo przecież nikt nie lubi być tylko częścią szarej masy, a z drugiej strony życie według oczekiwań społeczności pozwala na życie możliwie jak najbardziej zbliżone do ideału, a w życiu Cahan nic nie jest idealne, więc ma swoje powody, by zazdrościć siostrze.
Wbrew gorliwym zapewnieniom Deirdre, dziewczyna w końcu nie wytrzyma takiego siedzenie przy granicy i zacznie kombinować, jak ją obejść. Ale o tym potem ;))